*******************************************************************************
ŚRODA 16 września
******EMMA******
Wakacje się skończyły, więc wracam do pracy. Nie wiem na jak długo po podobno nie mamy już takiego dużego ruchu jak poprzednio. Ubrałam się i wyszłam.-Dzień dobry! -powiedziałam wchodząc do budynku.
-Witam! Dobrze już pani przyszła bo muszę z panią porozmawiać. -oznajmiła szefowa.
-Dobrze.
*GABINET SZEFOWEJ*
-Proszę usiać.
-Więc o czym Pani chciała porozmawiać.
-Zapewne słyszałaś o naszym spadku pacjentów. Dlatego też postanowiłam iż pracować u mnie nadal będzie Pani Arleta. Bardzo mi przykro z tego powodu ale nie mam wyjścia.
Po słowach szefowej a właściwie byłej szefowej zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć,więc odruchowo wstałam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami, a następnie z budynku. Cały dzień chodziłam po mieście. Nie chciałam wracać do domu. Usiadłam na ławce w parku i zaczęłam myśleć co będzie dalej. Robiło się coraz ciemniej, a ja chodziłam po parku bez celu. Telefon co chwilę dzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz była 23:30 i 20 nieodebranych połączeń od Leny, pięć od Erika i 15 od Marco. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nie teraz. Robiło mi się zimno więc ruszyłam przed siebie. Nie patrzyłam do kąt idę tylko cały czas myślałam o pracy i czy nie wrócić do domu... Moje rozmyślania przerwał mężczyzna, który stanął mi na drodze..
-A panienka sama o tej porze ? -kiedy go zobaczyłam serce zaczęło mi walić.
-Nie ze świętym Mikołajem i różowym jednorożcem. Nie widzisz ? -powiedziałam wyciągając pomału dzwoniący telefon.chciałam odebrać ale Will mi to uniemożliwił.
-O nie kochana, Teraz to ty pójdziesz ze mną. Mówiłem, że się wam odpłacę, a jak jest okazja to skorzystam. -powiedział łapiąc mnie mocniej za ręce i przyciągając do siebie.
-Puść mnie! Natychmiast! -mówiłam podniesionym głosem.
-Spokojnie, zrobię to szybko. -kiedy to usłyszałam miałam multum najgorszych myśli. Zaczął mnie ciągnąc w swoją stronę. Nie chciałam tracić czasu, więc z całej siły kopnęłam Willa i zaczęłam uciekać. Kiedy wybiegłam z parku i byłam na ulicy zatrzymałam się i rozejrzałam. Wszystko było rozmazane przez łzy, wyciągnęłam telefon i nie patrząc wybrałam numer, który ostatnio do mnie dzwonił. Po chwili rozmówca odebrał.
-Pomocy! Zabierz mnie z stąd !
-Emma spokojnie. Gdzie jesteś ?
-No ulicy koło parku. Naprzeciwko sklepu sportowego. Boję się.
-Będę za trzy minuty..
******MARCO******
Telefon od Emmy mnie jeszcze bardziej zdenerwował. Bałem się o nią. Jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę aby coś jej się stało. Kiedy zadzwoniła chodziłem po mieście szukając jej. Byłem w pobliżu, więc szybko dotarłem w miejsce gdzie była Emma. Gdy mnie zobaczyła podbiegła i się mocno wtuliła.-Hej co się stało? Dlaczego nie odbierałaś.
-Przepraszam, chciałam pomyśleć i poukładać parę spraw. A teraz proszę idźmy z stąd.
-Dobrze już idziemy.
Poszliśmy do mnie. Zrobiłam gorącą herbatę i usiedliśmy w salonie. Odkąd znam Emme nie widziałem jej jeszcze w takim stanie jak dziś. Siedzieliśmy na przeciwko siebie w ciszy, którą przerwałem.
-Powiesz mi co się stało ? -spojrzała na mnie i ponownie spuściła głowę. -Emma ? -odłożyłem kubek mój i dziewczyny z herbatą na stolik i kucnąłem przed nią.
-Proszę powiedz mi co się stało, bo nie wiem co mam robić, jak ci pomóc.
-Wracam do Zakopanego... -powiedziała prawie niesłyszalnie.
-Co ? Dlaczego ?
-Dzisiaj mnie zwolnili...
-Pomogę Ci. Mogę poszukać razem z tobą nowej pracy, tylko zostań.
-Ale to nie jest takie proste. Są jeszcze inne czynniki, które wpłynęły na moją decyzję.
-Podobno zawsze chciałaś mieszkać w Dortmundzie, to było twoje marzenia, a teraz jak je spełniasz to chcesz wszystko zostawić i wyjechać. Zostawisz mnie i resztę chłopaków, dziewczyn.
-Nie chce zostawić tego..
-To dlaczego postanowiłaś wyjechać? -nie rozumiałem o co jej w tym momencie chodzi.
-Po prostu się boję!
-Czego ? -w tym momencie po Jej policzku spływały łzy. Nie mogłem na to patrzeć, musiałem Ją przytulić. -Hej Maleńka czego się boisz?
-Willa... -powiedziała i zaczęła bardziej płakać.
-Co on ci zrobił? -byłem zły, co on zrobił, dlaczego mnie przy niej nie było!?
-On..on chciał mnie zgwałcić. Powiedział, że to będzie odpłata za tamto z wakacji. Dzisiaj uciekłam, a co jak następnym razem nie dam rady? Boję się tego. Boję się.
-Nie będzie następnego razu. Obiecuje. Zadzwonię do Leny i powiem, że będziesz spała u mnie.
-Marco to nie twoja wina. Mogłam nie chodzić po parku sama tak późno. Nie dzwoń do Leny, uspokoiłam się i wrócę do domu.
-Nie ma mowy. Nie puszczę cię samej. Może nie moja wina, ale mogłem szybciej zacząć cię szukać, mogłem iść i szukać po parku.
-Marco nie obwiniaj się. Proszę zrób to dla mnie. -mówiła przytulając mnie, uśmiechnęła się i wstała.
-Dobrze. Pod warunkiem, że zostaniesz.
Zaczęła się wykręcać ale ja nie odpuściłem. Została na noc. Wypiliśmy razem herbatę oglądając komedie. Kiedy się skończyła Emma poszła do łazienki, a ja zadzwoniłam do Leny.
-Halo?
-Cześć! Tu Marco. Sorry, że tak późno dzwonię ale Emma zostaje dzisiaj u mnie.
-Okej. Dzięki że zadzwoniłeś.
-Nie ma sprawy.
-Ok. A teraz idę dalej spać. Pa
-Dobranoc.
Po zakończonej rozmowie poszedłem do sypialni i wyciągnąłem z szafy pudełko. Miałem w nim ubrania dla Emmy. Chciałem dać jej to na urodziny lecz chyba kupię coś innego. Może spytam się Leny ? Chciałbym kupić jej coś fajnego.
-Marco? -moje rozmyślania przerwało wołanie, no tak przecież miałem jej przynieś rzeczy.
-Już idę. -powiedziałem kierując się do drzwi. -A jednak ty przyszłaś. -uśmiechnąłem się widząc Emmę w progu sypialni, zawiniętą w ręcznik.
-Stwierdziłam iż tak będzie szybciej.
-Proszę. Mam nadzieję, że będzie dobre.
-Dzięki. Skąd to masz ?
-Pomyślałem, że warto mieć jakieś ciuchy dla ciebie, po tym jak wylądowałaś w basenie.
Uśmiechnęła się i poszła do łazienki. Spojrzałem na zegarek dochodziła druga w nocy. Zeszedłem na dół do łazienki się wykąpać. Po dosyć szybkim prysznicu ubrałem się i poszedłem do góry. Wszedłem do sypialni lecz była pusta. Skierowałem się więc w stronę gościnnego. Delikatnie zapukałem i otworzyłem drzwi. Leżała na łóżku patrząc się w sufit. Podszedłem bliżej i usiadłem na brzegu.
-Nie śpisz jeszcze?
-Nie. Nie mogę zasnąć.
*********************************************************************************
Dziewczyna zrobiła miejsce aby chłopak położył się obok niej. Oboje leżeli w ciszy. Dziewczyna przewróciła się na bok, dała buziaka chłopakowi i położyła głowę na jego klatce piersiowej.
-Dziękuję. -zaczęła.
-Za co?
-Z to, że mi pomagasz, po prostu, że jesteś.
-Zawszę będę, nie mógłbym inaczej. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy nie mogłem o tobie zapomnieć. Później na meczu rezerw, pamiętam jak chciałem po meczu do ciebie podejść ale podszedł Erik i mi przeszkodził. Dopiero następnego dnia dowiedziałem się, że Ty z Leną jesteście kuzynkami.
-A jeszcze później spotkaliśmy się u Erika. Rozmawialiśmy w ogrodzie, aż nam Lena nie przerwała.
-To był fajny wieczór. Wyglądałaś ślicznie, zresztą tak jak zawsze.
-To akurat nie jest prawda.
-Jest. Jesteś piękna, mądra. I zupełnie inna od reszty.
-Staram się być tylko sobą.
-Też chciałbym tak jak ty być sobą.
-To dlaczego nie jesteś?
-Nie potrafię przy tobie, nie chcę wyjść na idiotę. -po słowach Marco dziewczyna podniosłą głowę i spojrzała prosto w oczy chłopakowi.
-Spróbuj teraz być sobą.
Piłkarz przez chwilę nic nie mówił, nie robił. Kiedy jednak dziewczyna zaczęła tracić nadzieję i chciała się położyć, Marco uniósł głowę i pocałował namiętnie Emme. Po skończonym pocałunku mężczyzna wstał i zanim wyszedł szepnął do ucha zaskoczonej dziewczynie.
-Kocham Cię...
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Z okazji wigilii postanowiłam zrobić Wam prezent i dodać następny rozdział.
Nie chce już pisać o tych komentarzach, bo i tak to nie działa. ;/
W dzień Bożego Narodzenia,
wszyscy wokół ślą życzenia.
Lista życzeń bardzo długa
czy spamiętać mi się uda?
Zdrowia, szczęścia pomyślności,
niech się trafi karp bez ości,
by w ten wigilijny czas
nic nie kuło w gardło Was.
Spod choinki niech wysypie się
prezentów worek cały,
a świat wokół niech przez chwilę
chociaż będzie śnieżno biały.
wszyscy wokół ślą życzenia.
Lista życzeń bardzo długa
czy spamiętać mi się uda?
Zdrowia, szczęścia pomyślności,
niech się trafi karp bez ości,
by w ten wigilijny czas
nic nie kuło w gardło Was.
Spod choinki niech wysypie się
prezentów worek cały,
a świat wokół niech przez chwilę
chociaż będzie śnieżno biały.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz