poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 8

13.06 SOBOTA
 
           ***********EMMA************

Wstałam o 7:00  i postanowiłam sobie trochę pobiegać. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się  i wróciłam do swojej sypialni. Wzięłam słuchawki oraz telefon i wyszłam. Zaszłam do kuchni napiłam się wody i wyszłam z domu oczywiście zamykając go na klucz. Ruszyłam truchtem w stronę parku. Zrobiłam tam rozgrzewkę, włączyłam piosenki i zaczęłam biegać. Biegłam właśnie drugie kółko kiedy zauważyłam Marco. Natychmiast moje serce zaczęło szybciej bić. Miałam wracać do domu ale postanowiłam, że przebiegnę jeszcze koło niego. Biegłam dalej tyle, że ściszyłam trochę muzykę i postanowiłam udać że go nie widzę. W pewnym momencie trochę się przestraszyłam kiedy poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię. Stanęłam i odwróciłam się gwałtownie, wtedy zauważyłam uśmiechniętą twarz Reua.
- Hej, spokojnie to tylko ja. -powiedział z uśmiechem.
-Cześć. Przestraszyłeś mnie. Co ty tu robisz ?
-To samo co ty. Biegam.
-Interesujące.  -powiedziałam uśmiechając się szeroko do Niego.
-Emma co robisz dziś wieczorem?
-Jak na razie nie mam planów.  -zdążyłam to powiedzieć i zadzwonił mój telefon.
-Przepraszam cię na chwilkę.   -odeszłam od Marco na pięć małych kroków i odebrałam.

-Halo. 
-Hej Emma gdzie ty jesteś? 
-O Lena! Jestem w parku. 
-Miałam ci powiedzieć wczoraj ale zapomniałam. Pójdziesz ze mną na bankiet? 
-A ty z Erykiem nie idziesz? 
-Eryk ma swoje zaproszenie, a ja nie chcę abyś sama została. 
-Oj Lenka miło z twojej strony..
-Proszę
-No dobrze, pójdę z tobą. A kiedy to jest? 
-Dziś wieczorem. 
-Dzisiaj? 
-Tak. Przyjdziesz do domu przed 10 ?
-Na spokojnie zdążę. 
-Oki to ja czekam. Papasi
-Papa .


-Przepraszam Cię Marco ale dzisiaj nie mogę. Lena dzwoniła i chciała, żebym z nią na jakiś bankiet poszła. 
-Rozumem. To ja nie będę Cię zatrzymywał. Do zobaczenia.  -powiedział lekko się uśmiechając i odszedł. Ja zresztą też ruszyłam w kierunku domu. Kiedy weszłam Lena od razu wyszła z salonu i podeszła do mnie.
-Emma! Idź weź prysznic, przebierz się i jedziemy na zakupy!
-Na jakie ?
-Przecież musimy kupić suknie na dzisiaj
-Dobra daj mi 30 minut.
-Masz 20.

Niech jej będzie. Wbiegłam po schodach na górę do pokoju. Uszykowałam sobie ciuchy i poszłam do łazienki. Po prysznicu ubrałam się i zaszłam na dół. Lena wzięła kluczyki z szafki i wyszłyśmy. Pojechałyśmy do galerii, która była ogromna największą jaka widziałam. Zbudowana była chyba na 4 hektara. Teraz rozumiem dlaczego moja kuzynka tak się spieszyła. Obejście jej całej zajmie nam czas do wieczora. Zaparkowany, wyszliśmy i ruszyliśmy w stronę budynku. Chodziliśmy do szybkim krokiem. O 14 zrobiłeś przerwę na obiad, czyli na hamburgery. Następnie wyruszyliśmy w pogoń za suknia mi. Kiedy zaczął nam się kończyć czas Weszliśmy do sklepu w którym kupiliśmy śliczne suknie. Do domu zawitał o 18 wiec zostały nam dwie godziny. Wzięłam porządna kąpiel. Ubrałam bieliznę odkryłam się szlafroki i poszłam do Leny aby ją wyczesać  oraz pomalować . Jak skoczyła to odwróciłyśmy się rolami.  Uczesana pomalowana wróciłam do pokoju. Ubrałam sukienkę  która kupiłam oraz buty. Zrobiłam sobie jeszcze zdjęcie w lustrze i wstawiam na ista.  
Gotowa zeszłym na dół.  Razem z Leną wyszliśmy z domu,  zakluczyłam go i wsiadłam za kuzynką do auta.  Pojechaliśmy na miejsce gdzie odbywa się bankiet. Przed budynkiem stało sporo samochodów ale ludzi było dwa razy  więcej.  Lenka  zaparkowała obok sportowego samochodu,  który  wydał mi się znajomy.  Wyszliśmy i skierowanym się do środka budynku.  Weszliśmy bez problemu gdyż miałyśmy zaproszenia.  Kiedy weszłam do środka zamordowali mnie.  Wnętrze było piękne choć trochę nie w moim guście.  Podeszliśmy do stolika przy którym siedział Erik Usiadłam koło kuzynki i zastanawiałam się kto usiądzie jeszcze przy tym stoliku gdyż były jeszcze trzy wolne miejsca.  Długo nie musiałam się nad tym zastanawiać.  W naszym kierunku szedł Marco, Jessica i Ciro.  Czyli zapowiada się interesujący wieczór.



CDN



*****************************
Czekam na wasze oceny ;)