niedziela, 25 listopada 2018

Rozdział 21 - Epilog

******EMMA******

-Emmo..-zaczyna wyjmując zza pleców małe czerwone serduszko 
-Wyjdziesz za mnie.? -spytał otwierając serce. 
W tym momencie mnie zamurowało, a  moim oczom ukazał się piękny pierścionek... zaręczynowy.

O bosz ! Marco mi się oświadczył. Teraz to do mnie doszło.
 Jego oczy były pełne miłości i nadziei. Klęczy przede mną i cały czas się patrzy w moje oczy.
O jeny przecież ja muszę mu odpowiedzieć.
-Tak!
Po tych słowach Reus wstał wziął moją dłoń i założył pierścionek.
Kiedy miałam już go na palcu, popatrzyłam się na niego. Na moich policzkach momentalnie pojawiły się łzy. Marco cały czas stał przede mną. Zbliżyłam się jeszcze bardziej do niego i namiętnie pocałowałam, zamykając przy tym oczy..

Na SIP rozległy się brawa. Oczywiście były one spowodowane naszym pocałunkiem, który wszyscy widzieli na telebimie..
Kiedy się od siebie odsunęliśmy zostaliśmy otoczeni przez piłkarzy. Wszyscy zaczęli nam po kolei składać gratulacje i życzenia...

Razem z drużyną poszłam pod żółta ścianę i wspólnie po dziękowaliśmy za doping.

Chłopacy poszli się przebrać a ja do samochodu. Siedziałam na miejscu pasażera i czekałam.  Marco przyszedł i namiętnie pocałował...

20:00
Rozpoczęła się zabawa. Wszyscy świetnie się bawią. Przy stole siedzę obok Jenny. Cały czas rozmawiamy i śmiejemy się. Marco prosi mnie do tańca. Tańczymy razem trzy piosenki. Później tańczę z innymi piłkarzami BVB.

Około 24:00 żegnamy się ze wszystkimi. Razem z moim narzeczonym, bosze jak to super brzmi! Jedziemy do domu.


Rok później


26 sierpnia

*****EMMA*****

Od rana przez dom przewijają się moi znajomi i rodzina. Cały czas się coś dzieje, nie ma chwili wytchnienia. Po zjedzeniu śniadania zostałam porwana przez przyjaciółki, które wysłały mnie do łazienki. Po godzinie, wyszłam z niej ubrana w koronkową bieliznę i szlafrok. Ann natychmiast zabrała się za mój makijaż, a Lena przejęła moje włosy. Obie dziewczyny skończyły swoje prace po około godzinie. Efekt był świetny. 



Dochodziła godzina 12, więc musiałam się ubrać.
gotowa z najbliższymi udałam się w drogę... do narzeczonego.


*****MARCO***** 

14.00

Czekam na Emmę i jestem bardzo zestresowany. Gdzie ona jest? Patrzę na mojego przyjaciela, a ten tylko wzrusza ramionami. Nagle drzwi się otwierają i widzę w nich moją ukochaną w pięknej sukni..


Oniemiałem z zachwytu. Razem ze swoim ojcem wolnym krokiem zbliżała się do mnie.

Po uroczystości, mogę już stwierdzić, że mam najpiękniejszą żonę na całym świecie.
Kocham ją nad życie.

-Nad czym tak myślisz Kochanie? -spytała Emma w drodze na salę.
-O tym jak bardzo jestem szczęśliwy, że wyszłaś za mnie.



Na sali przywitali nas goście, którzy po kolei składali nam życzenia.








*****EMMA***** 

Po pierwszym tańcu zaczęła się zabawa. Wszyscy byliśmy szczęśliwi. Jedyna taka noc w życiu. Cieszę się, że moje życie się tak  potoczyło i teraz jestem tu, z mężem, przyjaciółmi i rodziną. Mam wszystkich najważniejszych przy sobie. Nie zmieniłabym, żadnej  decyzji, którą podjęłam. Jestem w 100% szczęśliwą kobietą.



Pięć lata później

Uczucie Marco i Emmy nie wygasło, wręcz przeciwnie. Teraz mają ślicznego syna Marcela, który jest bardzo podobny do taty i Alicję, wykapaną mamusie. Razem we czwórkę wyczekują na przybycie nowych członków rodziny Liliany i Leona.








^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Witam wszystkich! Po bardzo długim czasie wracam z ostatnim rozdziałem. 
Te opowiadanie było moim pierwszym i wiem, że nie jest one wspaniałe. 
Pisząc rozdziały moje pomysły zmieniały się co spowodowało, że zgubiłam się w tym. 
Jednakże udało mi się dopisać te zakończenie. Jest to zasługa mojej ukochanej koleżanki - Natalii, która namawiała mnie do napisania i oczywiście wspierała w pisaniu tego czy też innych moich blogów. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś o tym pamięta i to przeczyta. 
Do zobaczenia :*








poniedziałek, 10 października 2016

Rozdział 20

Emma i Marco, aby zapomnieć o ostatnich wydarzeniach postanowili zamieszkać razem.  Dzięki temu dziewczyna czuła się bezpieczniej oraz miała blisko siebie osobę, która jest dla niej bardzo ważna.
Nie tylko u nich zaszły zmiany. Auba się ustatkował i obecnie ma teraz żonę oraz miesięcznego synka. Erik oświadczył się Lenie i zaczynają razem myśleć o ślubie, jednakże nikt  o niczym jeszcze nie wie. Życie prywatne piłkarzy BVB się zmieniało ale i również przyszedł czas na zmianę trenera… Tak Jurgen Klopp nie jest już trenerem Borussi Dortmund.



Thomas Tuchel to on ma teraz pod swoimi skrzydłami piłkarzy.  Starych jak i nowych.










5 marca

Przyszedł czas na długo oczekiwany mecz po między BVB a Bayernem.  Wszyscy już tylko doliczają czas do pierwszego gwizdka, który rozpocznie Der Klassiker.
Wyjątkiem dzisiejszego dnia był Reus, który był tajemniczy ale i spięty.




******Marco******

Od rana nie umiem się skupić na niczym innym jak niespodziance dla Emi. Hmm może niespodzianka to niezbyt trafione określenie…no ale lepsze takie niż żadne.
O tym co chcę zrobić wie tylko Mario i mam nadzieję że tak zostanie.
Kiedy się obudziłem Emma jeszcze spała więc wyślizgnąłem się i zszedłem do kuchni zrobić śniadanie.  Kiedy naleśnik z nutellą, owocami, bitą śmietaną były już gotowe postawiłem je na stole i poszedłem nalać do szklanek sok pomarańczowy.
Kiedy już miałem wszystko gotowe i miałem iść po Emme poczułem jak się do mnie przytula.
-Cześć kochanie. –powiedziała posyłając mi ten piękny uśmiech.
-Cześć skarbie. –powiedziałem odwzajemniając uśmiech.     
-Co tak ładnie pachnie ?
-Śniadanie. –powiedziałem skradając jej buziaka  
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu posprzątaliśmy i poszliśmy się ubrać… Niestety nie do końca nam się to udało, ponieważ wylądowaliśmy w łóżku.. Po godzinie ubraliśmy się i pojechaliśmy na zakupy.



******EMMA******


Dzisiaj Marco od rana się jakoś tak dziwnie zachowuje, ale to pewnie przez ten mecz. Denerwuje się, to normalne, chociaż pierwszy raz widzę go w takim stanie. Ukrywa te swoje zachowanie przede mną no ale troszkę mu to nie wychodzi. Nie chce już go męczyć przed meczem. Po pysznym śniadaniu, wylądowaliśmy w łóżku. Po godzinie postanowiliśmy się ubrać i pojechać na zakupy. 
  
18:00 




 Na prośbę mojego chłopaka miałam ubrać się "olśniewająco" jak to określił. 

Myślę, że udało mi się spełnić jego życzenie i do czarnej sukienki ubrałam czerwone wysokie szpilki i czerwony koronkowy żakiet. Moją stylizacje dopełniała mała czarna kopertówka. 









Wychodząc z domu ubrałam jeszcze płaszcz, żeby nie zmarznąć i udałam się samochodem na stadion. 



18:30 

Właśnie teraz zaczął się mecz. Od czasu zmiany trenera obecnie jestem na wszystkich meczach Pszczółek i siedzę razem ze sztabem. Tuchel stwierdził, że mam bardzo dobry wpływ na chłopaków i teraz za każdym razem jestem bluzko nich, aby ich wspierać. Sama się denerwuje tym meczem a co dopiero czują zawodnicy..

Chłopakom bardzo zależy na wygranej, oczywiście tłumaczyłam im, że nie liczy się wynik ale zabawa. No ale przecież im się nie przepowie.  

Pierwsza połowa minęła bardzo szybko, oba zespoły miały swoje szanse na zdobycie bramki jednak się to im nie udawało. 
Razem ze sztabem poszłam do szatni. 

-Chłopaki gracie bardzo dobrze! Utrzymajcie tak do końca meczu. 
-Ale trenerze przecież nie potrafimy strzelić gola...
-Wiem, ale to nie wynik się liczy tylko, jakość gry no i oczywiście zabawa. Jasne że bym chciał abyśmy wygrali, ale wasza postawa też jest dla mnie ważna. 
-Trener ma racje, musicie zapomnieć o chęci strzelenia bramki i zacząć się bawić, cieszyć grą. Grajcie w drugiej połowie tak jak w pierwszej tylko z większą radością. Tak jak na treningach. Chce widzieć wasze uśmiech ! -dodałam przed wyjściem. 
Moje słowa spodobały się trenerowi. Ja już wyszłam z szatni i szłam już na boisko, a trener jeszcze miał chwilę i dawał im małe wskazówki. 


"Sędzia doliczył 3 minuty " głos spikera słychać było na całym stadionie. Ja już nie mogę patrzeć no to co się dzieję. ostatnie pięć minut regulaminowego czasu bawarczycy nękali bramkę Burki'ego.


"TOOOR" krzyk komentatora rozbiegł się po całej Idunie. Z ciekawości patrzę na telebim, aby zobaczyć powtórkę akcji i widzę.... piękna akcję. Bartra podaje Gotze'mu, a on podaję niekrytemu Reus'oui.... a On strzela. Neuer wznawia jednak sędzia po raz ostatni dzisiaj używa gwizdka.
Koniec meczu, którego bohaterem jest mój Marco.
Cała drużyna podbiega do nas i z wielką radością robimy grupowy uścisk. Wszyscy zaczynają odchodzić i idą w stronę kibiców aby im podziękować za wspaniały doping od początku do końca. Przy linii bocznej zostałam tylko ja i Marco, który patrzy mi prosto w oczy.
-Emmo..-zaczyna mówić wyciągając zza pleców małe czerwone serduszko....







^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej hej ! 
Po długiej, a nawet bardzo długiej przerwie 
wracam do Was Kochani :** 
z nowym rozdziałem.
Może jest krótki i nie do końca taki jak bym chciała 
no ale jest :D 
Cieszę się, że go napisałam, bo szło mi bardzo,bardzo ciężko. 
Pisałam go kilka razy...
Dobra nie będę się już tak rozpisywać ! 
Życzę Wam miłego czytania i liczę na komentarze z Waszą opinią!! :D 







niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 19

******EMMA******

13 luty
Po ciężkim poranku zakupy z  Leną były jak ukojenie dla duszy.  Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak dzisiaj.  Czas biegł szybko. Kiedy już byłyśmy po zakupach poszliśmy na pizze. W pizzerii byłam już kilka  razy ale dziś po raz pierwszy było mi niedobrze kiedy poczułam zapach świeżej pizzy.  Lena nasze zamówienie wzięła na wynos.  W domu też nie było lepiej. Poszłam się położyć,  bo byłam już zmęczona.  Po dwóch godzinach przyszła do mnie Lena z Ewą. 
-Jak się czujesz? - zapytały się obie.
-Trochę lepiej ale  mdli mnie jeszcze.
-Emma bo my uważamy, że możesz być w ciąży.  - powiedziała Ewa.
-Nie żartujcie.  To tylko jakieś zatrucie.
-Na wszelki wypadek masz.  - podała mi test.
Nie miałam ochoty go robić.  Zostawiłam go na łóżku i poszłam z dziewczynami oglądać film w salonie.  Około 19 zadzwonił Marco.  Nic nie  mówiłam mu,  że źle się czuję.  Kochany romantyk.  Jutro o 14 ma po mnie przyjechać.  Szykuje się niespodzianka. Po rozmowie wzięłam piżamie i poszłam do łazienki  a długą kąpiel.  Kiedy wyszłam na  łóżku nadal leżał test.  Wzięłam go i poszłam go zrobić.  Z każdą chwilą kiedy czekała na  wynik byłam coraz bardziej przekona,  że mogę  być w ciąży. Wynik dał mi 100% pewność.
-O cholera! Lena!  - zaczęłam krzyczeć.
-Co się stało?  - pytała przerażona.
-Jestem w ciąży.
Po tym jak  powiedziałam Lenie o ciąży usiadłyśmy razem w salonie z pudełkiem lodów czekoladowych. Oglądałyśmy razem komedie romantyczną ale nie wiem z niej dużo bo cały czas rozmawiałyśmy. Spać poszłyśmy o 3 w nocy.



14 luty niedziela 
Trochę się załamałam faktem, że już  zostanę mamą.  Zawsze chciałam mieć dzieci ale nie sądziłam, że tak szybko.  Chociaż patrząc z drugiej strony to nie jestem już taka młoda.  Mam w końcu 24 lata. Może to już czas aby założyć rodzinę?
Na poprawę humoru Lena wzięła mnie na  spacer do parku... Przechodząc obok fontanny miałam uczucie,  że ktoś nas obserwuje i za nami idzie. Od czasu kiedy w nocy w  parku spotkałam Willa mam takie uczucie. 
-Emma powiesz dzisiaj Marco o ciąży? - wyrwała mnie z zamyślenia Lena.  
-Nie wiem jeszcze.  To jeszcze nie jest pewne.  
-Jak nie  jest pewne!?  Przecież test wyszedł pozytywny.  Czego ty jeszcze  potrzebujesz aby uwierzyć w  to, że  ty i Reus będziecie rodzicami? 
-Wiesz Lena , że jak ty to teraz mówisz to ja jeszcze w  to nie wierzę.  Będę  mamą...  Ale masz rację muszę mu powiedzieć.  Przecież to on jest ojcem.  
-Spokojnie dacie razem radę.  Ja  idę kupić sobie wodę.  Chcesz coś? 
-Nie dzięki.  Usiądę tam na ławce w razie czego.  - powiedziałam uśmiechając się do już odchodząc kuzynki.  
Kiedy Lena była już w sklepie i zniknęła mi z pola widzenia,  poszukam pulsujący ból głowy. Chciałam się odwrócić ale oberwałam jeszcze raz i już nic nie pamiętałam co się dalej stało....

******LENA******
Nie dziwię się Emmie że jest trochę załamana tym że będzie mamą.  No ale przecież razem z Marco dadzą radę  widać że się bardzo kochają a poza tym może dzięki temu będzie wesele? No nic czas pokaże.  Kiedy weszłam do sklepu była kolejka więc musiałam trochę poczekać.  Po może 5 minutach wracałam z piciem do Emi. Wtedy zobaczyłam że ktoś Pochyla się nad leżąca dziewczyną...  Boże to Emma.  Zaczęłam krzyczeć i biec do niej.  Niestety sprawcę spłoszyłam.  Kiedy już bym obok niej zobaczyłam kałuże krwi.... Głowa rozbita i do tego brzuch.  Nie myśląc długo zadzwoniłam po pogotowie.  Na szczęście szybko ja zabrali do szpitala. 
-Halo?  - usłyszałam głos Reusa 
-Marco... Emma... - nie mogłam się uspokoić. 
-Leną co się stało? 
-Ona jest w szpitalu.  Przyjedz szybko..
-Zaraz będę - powiedział i już po chwili usłyszałam dźwięk przerwane połączenia.  
Siedzenie na korytarzu i  czekanie na jakąś wiadomość jest mega do bijające.  Na szczęście koło mnie siedział Erik i Marco. Cała nasza trójka siedziała niespokojnie przed salą numer 38. Wydawało by się że siedzimy przed nią cała wieczność. Na korytarzy panowała niemiłosierna cisza kiedy przerwało ją otwarcie drzwi...
-Co z nią !? -spytałam lekarza wchodząc jednocześnie Reusowi w słowo.
-Zrobiliśmy Pani Emmie wszystkie badania. Na szczęście nic poważnego się jej nie stało. Możecie państwo na chwilę do niej wejść, ale proszę jej nie męczyć musi dojść do siebie po tom co się stało.
Po tych słowach moje myśli powędrowały na dziecko. Musi dojść po tym co się stało... O nie pewnie... poroniła...
-A bym zapomniał, z powody poronienia pacjentka straciła sporo krwi więc jej podaliśmy jedną jednostkę. Z tym też wiąże się to iż zostanie u nas na obserwacji do wtorku. A teraz możecie z nią iść porozmawiać.
-Dziękujemy doktorze. -powiedziałam.
Spojrzałam na chłopaków, po których było widać zdezorientowanie. No tak w końcu tylko ja i Ewa wiedziałyśmy do ciąży. Przez chwilę zapanowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Ja wchodzę do niej, a wy ?

-Emi tak bardzo cię przepraszam. -zaczęłam podchodząc do  niej.
-Lena nie masz za co.
-Ale jak bym nie poszła do sklepu to by się ci nic nie stało.
-Lena do cholery nie klep mi tu głupot, tylko zasłoń te okno, bo mnie słońce razi.
-Hahah wraca nasza Emma ! -powiedział z uśmiechem Erik na co my wszyscy się zaśmialiśmy.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Nadal czuję się winna za stan kuzynki, więc zaproponowałam jej zakupy, na które ją zabiorę kiedy wróci w 100% do zdrowia.
-Nie chcę wam psuć humoru ale muszę. Pod szpitalem są dziennikarze.
-Jeszcze mi tego brakowało. Jedźcie już do domu, bo jest późno, a musicie odpocząć. I tak cały dzień tutaj spędziliście.
-Emma nie przesadzaj...
-Lena przywieź mi rzeczy i mnie nie denerwujcie. Proszę nie martwcie się przecież już jest dobrze.
-Jak chcesz. -powiedziałam i wyszłam z sali.

******MARCO******

Kiedy Lena i Erik wyszli z sali ja zostałem. Nie mogłam wyjść i nie spytać się o co chodziło z tym dzieckiem.
-Emma?
-Tak? Marco ty też jedź i odpocznij.
-Posiedzę jeszcze z tobą. Nie wiem jak to powiedzieć..
-Niech zgadnę. Chcesz wiedzieć o co chodziło z poronieniem. -powiedziała a ja tylko potaknęłam. -A więc wczoraj się źle czułam i dziewczyny kazały mi zrobić test. I wtedy się dowiedziałam, że jestem w ciąży... Nie wiedziałam jak to przyjmiesz,  no bo jesteśmy młodzi i ty masz karierę... No ale miałam ci dzisiaj powiedzieć kiedy się spotkamy. No ale wyszło jak wyszło... -powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.
-Kochanie ty jesteś najważniejsza, a nie kariera. -powiedziałem.
-kocham cię. -powiedziała a ja ją pocałowałem.
Siedziałem z nią jeszcze z godzinę i kiedy miałem już wychodzić przyszła Lena z torbą.
-Będziemy pisać. -powiedziała na pożegnanie a ja i Lena udaliśmy się do wyjścia.
Szliśmy w ciszy. Mieliśmy samochody obok siebie, kiedy miała już wsiadać musiałem coś powiedzieć.
-Lena musimy znaleźć osobę, która to zrobiła.
-Zgadzam się z tobą. Tyle, że to będzie trudne...Chociaż Emma coś tam mówiła, że czuję jak ktoś ją obserwuję..
-No dobra ale nikogo nie widziała.
-A może to Will.
-Wiesz co nie lubię typa, ale do tego by się chyba nie posunął.
-Masz rację. Marco, bo my rozmawiałyśmy wtedy o dziecku i może ktoś to usłyszał. No wiesz jakaś fanka?
-Nie wiem Lena. Szczerzę to nie mogę tego zrozumieć, jak można pobić kogoś bez powodu. Wiesz co ja jadę. Cześć.
-Ok. Pa.

W domu zjadłem kanapki i poszedłem pod prysznic. Wykąpany usiadłem na łóżku i włączyłem komputer. popatrzyłem co jest ciekawego w internecie. No i oczywiście jak by inaczej dziennikarze musieli już wywęszyć temat Emmy i napisać artykuł. Na szczęście Lena zadzwoniła do Michaela i mu o wszystkim powiedziała, także nie będzie paniki w rodzinie. No bo bądźmy szczerzy kto by nie zaczął panikować czytając no np. "Kuzynka Leny Wiśniewskiej przebywa w szpitalu! " o albo to "Emma Hayöck jest w szpitalu w stanie krytycznym ! "
Brak słów no to co piszą.




&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Hej :D 
Dzisiaj wracam do was z nowym rozdziałem. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo miałam trochę problemów, żeby go napisać.
No wiecie brak weny i do tego jeszcze nauka :3 
Ale dałam radę i się cieszę z tego powodu. 
A teraz życzę miłego czytania ! :D 

KOMENTARZ = TWOJA OPINIA 

KOMENTARZ = MOTYWACJA   










środa, 23 marca 2016

Rozdział 18

23 grudnia

Dzisiejszy dzień był niczym z bajki.
Dzień przed wigilią u wszystkich jest bardzo pracowity jednakże nie w domu Leny. Dziewczyna z pomocą kuzynki zrobiła już wszystko. Dzisiaj z Polski miała przyjechać rodzina Hayboeck'ów. Mimo tego, że oni nie są jej rodzicami, bardzo ich kocha i traktuję ich jak rodziców. A Emmę i Michaela jak rodzeństwo. To właśnie dzisiaj mieli do nich przyjechać, aby spędzić wspólnie święta. Chciała tym zrobić niespodziankę kuzynce jednakże to jej nie wyszło.  Emi dowiedziała się o tym wczoraj przez przypadek...

******EMMA******
Kiedy wczoraj dowiedziałam się że dziś przyjeżdżają  rodzice i mój braciszek,  byłam w szoku.  Nie spodziewałam się tego. Teraz muszę powiedzieć o tym Marco.  Musi się dowiedzieć że pozna moja rodzinę. Oboje postanowiliśmy że powiemy Lenie i Erikowi o nas podczas kolacji a państwu Reus następnego dnia.  Teraz jednak podczas kolacji o nas dowie się jeszcze moja rodzina.
Nie wiedziałam dokładnie o której będą.  Wstałam więc tak jak zawsze o 7:00. Nie miałam w planach wyjścia, więc ubrałam się na luzie. Zeszłam na dół. W całym domu panowała grobowa cisza. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Najedzona skierowałam się do salonu i usiadłam na kanapie przykrywając się kocem. miałam właśnie włączyć telewizor kiedy usłyszałam pukanie. Wstałam leniwie i ruszyłam w stronę drzwi. Zanim jednak je otworzyłam zauważyłam przyklejoną na lustrze karteczkę.
Przeczytałam i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam uśmiechniętego Reusa.
-Heeej! -powiedziałam przeciągając.
-Witam Cię kochanie! -jeszcze nigdy tak do mnie nie powiedział. O co chodzi ?
-Chodź! -powiedział z bananem na twarzy.
-Gdzie?
-W takie jedno miejsce.
-Marco ale ja jestem nie ubrana.
-Ufasz mi ? -ale teraz mi z tekstem wystrzelił.
-No oczywiście!
-To chodź.
Wziął mnie za rękę i delikatnie pociągną że byłam już za drzwiami. Za kluczyłam je i wtedy Marco ruszył ze mną za rękę do samochodu i pojechaliśmy w drogę. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, pierwszy raz tędy jechałam. Wyjechaliśmy za Dortmund. Skręciliśmy w jakąś boczną drogi niedaleko lasu. Po jakiś pięciu minutach jazdy tą drogą zatrzymał się.
-Jesteśmy! -powiedział i wyszedł z samochodu.
-Chodź ze mną kawałek. -powiedział podając mi rękę.
-Ja mam tylko bluzę.
-Zaczekaj.
-Proszę. -powiedział podając mi koc.
-Gdzie idziemy ?
-W takie jedno miejsce.
O co mu chodzi? Dlaczego tak wcześnie ? Szliśmy dosłownie dwie minuty a moja głowa była pełna pytań. Doszliśmy nad jezioro. Całe pokryte lodem. Piękne miejsce. Zatrzymaliśmy na brzegu. Marco wyciągnął z kieszeni białe małe pudełeczko i podał mi je.
-Chciałem to Tobie dać. W miejscu związanym z tym. -powiedział a ja otworzyłam pudełko....
-To jest pierścionek mojej babci. Dała mi go przed śmiercią. Miałem wtedy 10 lat. Pamiętam jak powiedział mi, że mam go oddać osobie, którą kocham i do której należy moje serce. Wiem może jest dla ciebie za szybko, ale chce żebyś wiedział, że on należy do ciebie. Jeśli nie chcesz to go nie musisz nosić.
-Jest piękny! Naprawdę. Dziękuję, ale czy ty jesteś tego pewien?
-Jak nigdy dotąd. Kocham cię i to się nigdy nie zmieni.


17:30
Za pół godziny wszyscy usiądziemy do wspólnej kolacji. Cieszę się z tego. Już nie mogę się doczekać. Od jakiś 20 minut jestem już ubrana  i czekam, aż Erik i Marco przyjadą.
-I co tam u ciebie siostrzyczko ? -usłyszałam głos brata za plecami.
-A wiesz braciszku, że życie jakoś leci. -powiedziałam przytulając się do niego.

-No leci. Ciebie już nie ma z nami od pół roku
.-Zleciał ten czas. A pomyśleć, że trzy miesiące temu chciałam wrócić do Zakopanego. Ale dzięki pomocy Marco, Erika i Leny zostałam. I szczerze nie żałuje, Mam super prace.
-Widzisz nie warto się poddawać od razu jak coś nie wyjdzie. Chyba przyjechali. -powiedział pokazując na podjazd.
-Pójdę im otworzyć.
Po szybkim przedstawieniu chłopaków podgrzaliśmy niektóre potrawy i postawiliśmy je na stół. Podzieliliśmy się opłatkiem i zabraliśmy się wo wspólnej wieczerzy. Czas leciał nie ubłagalnie szybko i nim się spostrzegłam była 22. Nadszedł ten czas.. To już dziś się dowiedzą…
-Korzystając z okazji, że jesteście tutaj wszyscy chciałabym wam coś powiedzieć. Już od dłuższego czasu ja i Marco....spotykamy się. -dałam radę.
-Gratulacje ! 
Po tym wyznaniu jeszcze przez dwie godziny rozmawialiśmy. Postanowiłam, że pojadę na noc do Marco, a u mnie będzie spać Michi.


******************************************************************************************************
Dziewczyna wzięła do torby kilka ciuchów i przygotowany na jutrzejszy obiad strój. Razem z Marco pojechała do niego. Oboje spędzili upojną noc. Zarówno chłopak jak i dziewczyna po nieprzespanej i pełnej wrażeń nocy zasnęli o 5 nad ranem. Spali przytuleni do siebie, aż do 12. Wtedy Emma się obudziła. Po porannej toalecie zakochani ubrali się i razem przygotowali śniadanie, które z apetytem zjedli.Pierwszy raz w życiu byli byli pewni tego co czują w 100% . Marco nie chciał Jej stracić, tak samo jak Emma Jego. Emma o swoich obawach związanych ze związkiem już dawno zapomniała i była szczęśliwa…
******************************************************************************************************



******MARCO******
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu posprzątałem, a Emma poszła się jak to stwierdziła „ogarnąć”. Po włożeniu naczyń do zmywarki położyłem się na kanapie w salonie.
-Marco ?
-Słucham ?
-O której mamy być u twoich rodziców? -spytała a ja podchodząc do niej spojrzałem na zegarek.
-Właśnie teraz mam w planach wyjazd . -powiedziałem całując ją w policzek.
Po pięciu minutach siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy na obiad do moich rodziców. Dawno się z nimi nie widziałem. Z mamą czasem rozmawiałem przez telefon ale z siostrami mam zdecydowanie lepszy kontakt. Od kilku lat z tatą się nie dogaduje, a to wszystko przez to że poznał Natalie. A tak dokładnie to od dwóch lat. Właśnie wtedy pojawiła się w Dortmundzie razem ze swoimi rodzicami. Mój tata jak to on zaprosił nowego kolegę z pracy wraz z rodziną do nas na kolacje. Ja i moje siostry też tam byliśmy. Natalię poznałem kilka dni wcześniej na imprezie.... Ogólnie kolacja była fajna ale później już było gorzej… Kiedy Natalia się we mnie zakochała, bez wzajemności moje kontakty z rodziną się pogorszyły. Wymyśliła sobie, że się jej oświadczyłem a później zdradziłem i coś jeszcze mówiła ale już nie pamiętam. I zapłakana powiedziała moim rodzicom. Ten dzień był pokręcony. Kiedy ja powiedziałem prawdę siostry mi uwierzyły tok jak i mama, ale ojciec nie…
-Marco! -poczułem lekkie uderzenie i głos Emmy.
-Słucham.
-No właśnie mnie nie słuchasz. Pytałam się o coś. -powiedziała z obrażeniem. Fakt może coś mówiła ale przecież ja się zamyśliłem.
-Mogłabyś kochanie powtórzyć? -spytałem
-Okej. Tak cobie myślałam i… co będzie jeśli im się nie spodobam? No wiesz w tym sensie, że mnie nie polubią.
-Nie ma takiej opcji. Jesteś za urocza. A poza tym to Ty jesteś ze mną, a nie z nimi. Prawda?
-Tak.
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy, słuchając piosenek. Droga była ślizga ale nie było korków, więc dotarliśmy w miarę szybko. Wysiadłem z samochodu i pomogłem Emmie. Objąłem ją w talii aby dodać jej otuchy i ruszyliśmy do drzwi. Długo nie czekaliśmy, mama otworzyła drzwi i zaprosiła do salonu. Zwyczaje się nie zmieniają.
-Witaj synu! -powiedział ojciec.
-Kochanie cieszę się, że cię widzę. -mama tak mi jej brakowało.
-Też się cieszę, że was widzę. Chcę wam przedstawić moją dziewczynę.
-Dzień dobry! Emma Hayboeck. Miło mi Państwa poznać.
-Nam również. Jestem Marlena Reus, a to mój mąż Jurgen. 
Jak na razie nie jest źle. Emi poszła pomóc mamie, chociaż nie musiała.
-No to co powiesz synku? Jak w klubie?
-Bardzo dobrze. Kontuzji nie ma. Trener Tuchel nas nie oszczędza ale przynajmniej efekty są zadowalające.
-Oglądam czasem wasze mecze. Widzę,że się dogadujesz z innymi, ale bramek mógłbyś strzelać o wiele więcej. -no musi się do czegoś przyczepić. 
-Przepraszam, że przerwę rozmowę, ale co zrobić do picia?
-Kawę.
-A mi herbatę.
-Dobrze. -powiedziała z tym ślicznym uśmiechem.
Jeszcze chwilę porozmawiałem z ojcem w salonie i poszliśmy do jadalni na obiad. Usiadłem obok Emi. Mama zrobiła mój ulubiony obiad..I jak zawsze był pyszny.Po zjedzeniu usiedliśmy w salonie przy kawie.
-To jak się poznaliście? -spytała mama.
-W parku. Oboje akurat tam ćwiczyliśmy i przez przypadek na siebie wpadliśmy. -powiedziałem uśmiechając się na to wspomnienie.
-To jak długo się znacie? -spytał tata.
-Pół roku.
-Z Natalią znasz się dłużej. -musiał to powiedzieć, bo by było za pięknie.
-Tato kiedy ty zrozumiesz, że Natalia wszystko zmyśliła! Wiem, że ona jest córką twojego kolegi ale weź już odpuść.-
Marco zrozum, że ją zraniłeś! Nie postawiłeś się w jej sytuacji.
-Masz racje nie wiem co czuła, ale wiem co ja czuje. A wiesz co jest w tym najgorsze, że nie wierzysz własnemu synowi.! -wybuchłem, choć tak bardzo nie chciałem.Mama wiedziała co się święci, więc od razu poszła z Emi do kuchni. Nie chciałem, żeby to wszystko słyszała. W domu jej to dokładnie wyjaśnię.
-Przepraszam. -powiedziałem stojąc w wejściu do kuchni.
-To nie twoja wina. Ojciec nie powinien zaczynać tego tematu. To ja was przepraszam, nie powinnam mu na to pozwolić.
-Mamo proszę przestań się obwinia. My już chyba pojedziemy. -powiedziałem patrząc na Emmę.
-Niech się pani nie smuci. Kłótnie w rodzinie są normalne. A to, że Marco i pani mąż się nie dogaduję to je jest wielką katastrofą. Niech mi pani u wierzy. U mnie w rodzinie też tak było. A obiad był naprawdę pyszny! -powiedziała Emi z uśmiechem i przytulając moja mamę.
-Dziękuję słońce, ale nie mów już do mnie pani tylko po prostu Marlena. Dobrze?
-Tak.
I tak właśnie minęła nam większa połowa dnia. Po powrocie do domu opowiedziałem Emmie całą historię z Natalią….





&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Jest i osiemnasty! 
Mam nadzieję, że się Wam spodoba. :)

Zastanawiam się czy warto dalej ciągnąć tego bloga,
nikt nie komentuje i nie wiem czy on wam się podoba...

KOMENTARZ = MOTYWACJA + OPINIA 

PS. Polska dzisiaj wygrała 1:0 z Serbią. 
Kuba strzelił :D 
















niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 17

WTOREK 22 grudnia

******EMMA******
Minęły już trzy miesiące do kiedy jestem z Marco. Jestem z nim bardzo szczęśliwa. Zabawne jest w tym wszystkim, że nikt się jeszcze nie skapnął, że jesteśmy razem. Dzisiaj razem z Leną będziemy przygotowywały świąteczne potrawy na wigilię. Lena zaprosiła moich rodziców i brata. Więc pierwszy raz zjemy kolacje wigilijną w rodzinnym gronie.
-Lena jest już piętnasta. Musimy się pośpieszyć.
-Już ta godzina ? Ale w  sumie to już mamy wszystko prawie gotowe. Zrobimy jeszcze tą małą miseczkę ryb w sosie pomidorowym i już gotowe.
-Okej. to już je zacznę opiekać.
-Ja zrobię sos.
I tak o 15:40 byłyśmy wyrobione. Teraz idziemy się szykować na wigilię, którą organizuje zarząd Borussia. Ja jako psycholog piłkarzy muszę być. Tak nie mylicie się dzięki Marco dostałam tę pracę i nie musiałam wracać do domu. Z Pszczółkami pracuje mi się bardzo dobrze. Kocham tych piłkarz, jak rodzeństwo. Z każdym jestem blisko traktują mnie jak siostrę. Powiedzą zawsze co im leży na sercu i nie boją się przyjść do mnie, żeby pogadać. Cieszę się z tego powodu.
Kiedy już wzięłam prysznic i ubrałam bieliznę, wróciłam do pokoju. Na łóżku już czekał na mnie uszykowany wcześniej strój. Ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy lekko pofalowałam i zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam jeszcze  buty i zeszłam za dół, gdzie czekała na mnie Lena. Razem pojechałyśmy do restauracji, w której miała odbyć się kolacja.
16:45 
Sala był duża i pięknie przyozdobiona. W koncie stała wielka choinka, ubrana w kolorowe ozdoby i białe lampki. Pięknie ubrane drzewko na samej górze miało złotą gwiazdę. Na sali było kilka stolików, przy których będziemy siedzieć.

******ERIK******
Kiedy dziewczyny przyjechały do restauracji akurat rozmawiałem z Marco.  
-Marco a ty i Emma to coś więcej? 
-Skąd to pytanie? 
-Tak po prostu.  Widzę jak na nią patrzysz. 
-Pogadamy o tym później, teraz dziewczyny tutaj idą.
-Raczej uratowały cie od odpowiedzi. 
-Cześć! -powiedziały podchodząc. 
-No cześć. -powiedziałem.
-To co siadamy przy tamtym stole ? 
-Może być. 
Usiedliśmy naszą grupką przy stole i czekaliśmy na rozpoczęcie. 


******LENA******
Po wspólnej wigilii z piłkarzami i zarządem BVB pojechałam z Emmą do domu. 
W domu byłyśmy około 18:30. Postanowiłam, że pójdę wcześniej dziś spać. Zresztą dzisiaj był bardzo pracowity dzień i już  nie mam siły na nic. Wzięłam długą gorącą kąpiel i ubrana w piżamę poszłam spać. 


******MARCO******

Do restauracji przyjechałem o 16:40, równo w Erikiem. Rozmawialiśmy o wszystkim. Erik powiedział mi, że na tej wigilii u Leny ma byś rodzina Emmy. Trochę mnie o zaskoczyło, bo Emma mi nic o tym nie powiedziała. Jak już chciała, żebym poznał jej rodzinę to mogła mi to po prostu powiedzieć. Przecież jak by nie patrzeć to 25 grudnia jedziemy do moich rodziców. Dobrze, że już są święta i jest ta przerwa. Będę mógł spędzić ten czas z moją ukochaną.-Marco a ty i Emma to coś więcej? -moje rozmyślenia zostały przerwane przez Erika.-Skąd to pytanie? -spytałem się jednocześnie wymigując się od odpowiedzi.-Tak po prostu. Widzę jak na nią patrzysz.-Pogadamy o tym później, teraz dziewczyny tutaj idą. -na szczęście Emma i Lena mnie uratowały. Nie chciałem go okłamywać, a z Em umówiliśmy, że powiemy o nas podczas kolacji wigilijnej. I jak się okazało też jej rodzicom. Chciałem o tym wszystkim z Nią porozmawiać ale nie było okazji. Po tym wszystkim pojechałem do domu. Przebrałem się w dresy i poszedłem trochę pobiegać. Kiedy wróciłem byłem bardzo zmęczony. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.




^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Trochę krótszy od poprzednich ale jest !
Mam nadzieję że się spodoba :D

KOMENTARZ=MOTYWACJA

czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 16

PIĄTEK 18 września

******LENA******
O 7 rano mnie i Erika obudził telefon. Dzwonił do mnie Marco.

-Halo.
-Cześć Lena. Słuchaj nasz plan wypalił.
-Marco obudziłeś mnie, więc jeszcze nie do końca łapie o co chodzi.
-No o urodziny.
-Aaa. Udało ci się namówić Emmę?
-No mówiłem, że tak.
-Oj no sorry. Nie kontaktuje. To o której możemy zacząć?
-O jedenastej jadę po nią.
-Co!! Tak późno ?!
-Późno ?? To o której niby?
-No najlepiej o dziewiątej, ewentualnie o dziesiątej.
-Pomyślę. Dobra kończę pa.
-Pa. 

Razem z Erikiem zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy dzwonić do wszystkich, że o 10:30 u mnie w domu zaczynamy przygotowywać przyjęcie. No chyba Reus się nie wygada. Postanowiłam, że te 25 urodziny powinna  mieć wyprawione jak księżniczka. To że my przygotujemy wszystko nie oznacza, że się to uda, bo jak Marco już nie da rady trzymać Emmy do 20:00 z dala od domu to będzie lipa...

******MARCO******

Po rozmowie z Leną, zjadłem śniadanie, ubrałem się i o dziewiątej ruszyłem w drogę po Emmę. Nie jestem pewny czy z wcześniejszej wizyty się ucieszy. No nic raz się żyje. O w pół do dziesiątej byłem u dziewczyny.
-Marco? -zdziwiła się otwierając drzwi.
-Przepraszam, że jestem wcześniej ale nie mogłem się już doczekać. -powiedziałem wchodząc do środka.
-No dobra ale ja nie jestem gotowa.
-Spokojnie Kochana. Poczekam aż się ubierzesz.
-Okej. Zostajesz na dole? Ja zaraz przyjdę. -powiedziała biegnąc do góry.
Nie chciałem siedzieć sam na dole, więc wszedłem po schodach na górę. Stwierdziłem iż pokój Emmy to ten z uchylonymi drzwiami. Wszedłem do środka. Był pusty. Usiadłem na łóżku obok albumu, który wziąłem do ręki i zacząłem oglądać zdjęcia. Nagle otworzyły się drzwi od... łazienki...
-O  Boże Marco! -krzyknęła wchodząc do pokoju w samej bieliźnie. O mamo ten widok...
-Nie chciałem Cię wystraszyć. -powiedziałem wstając.
-Miałeś być na dole. -mówiła zakrywając się ręcznikiem.
-Wolę bliżej Ciebie. -powiedziałem przyciągając Ją do siebie.
-Yhm. Mogę? -spytała wskazując na ubrania leżące na krześle.
Nic nie mówiąc wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Po jakiś pięciu minutach Emma była już koło mnie.  Razem pojechaliśmy do mnie.  Siedzieliśmy razem w salonie,  pijąc kawę i rozmawiając o wszystkim.

******EMMA******

Marco jest dla mnie ważny,  nie chce mieć przed nim tajemnic i chce aby znał moja historie,  wiec dzisiaj korzystając z tego ze jesteśmy sami postanowiłam powiedzieć mu o moim byłym. 
-Marco jesteś moim przyjacielem i chłopakiem,  i chce abyś wiedział dlaczego miałam taki problem aby się przyznać do tego co czuje.
-Emma nie musisz jeśli nie chcesz.  Nie zmusza cie do tego. 
-Chce abyś wiedział.  To już jest zamknięty etap ale rana została.  Miałam chłopaka Wojtka,  razem byliśmy dwa lata,  byliśmy szczęśliwi.  W ostatniej klasie chciałam zrobić my niespodziankę i poszłam do niego wieczorem.  Chciałam iść z nim na imprezę.  Kiedy byłam pod domem i przechodziłam obok okna w jego pokoju... Zobaczyłam go z dziewczyną.  W tamtym momencie moje serce pękło.  Te wszystkie wspólne chwile,  nie miały już znaczenia znienawidziłam  go.  Wróciłam zakładana do domu.  Popłakałam jakąś godzinę i przestałam.  Postanowiłam ze nie będę już płakać przez takiego dupka.  Ogarnęła się i poszłam spać.  Na drugi dzień w szkole kiedy Wojtek chciał się ze mną przywitać dałam mu z liścia i powiedziałam ze znaki koniec.  Nie wiedział o co ki chodzi a ja mu wtedy powiedziałam,  że jak mnie zdradzał to musiał się z tym liczyć.  Po zerwaniu moje przyjaciółki  i Lena bardzo mi pomogły.  A teraz jestem tutaj.  Z osobą,  która jest dla mnie ważna.  -i po dłuższym czasie skończyłam swój  monolog.
-Moja kochana. Nie miałem pojęcia,  nie zasługuje on na ciebie.  -powiedział mocno mnie do siebie przytulając. Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas w ciszy oglądając komedie.

12:30
-zbliża się pora obiady. 
- Ten czas tak szybko zlecił...
- Bardzo.  To jedziemy na obiad,  czy zostajemy i sami będziemy kucharzyć.
-Hmm.  Wole zostać. 
-Okej.  No to idziemy do kuchni.
-Nie! 
-Co?
-Najpierw do łazienki.  - powiedziałam wstając i kierując się w stronę łazienki. Umyłam ręce i skierowałem się do kuchni. Marco tam nie było.  Pewnie siedzi w salonie.  Nie myśląc więcej zaczęłam przeglądać lodówkę. Postanowiłam zrobić zapiekankę.  Wyciągnęła warzywa i starannie umyłam.  Wzięłam nóż i zaczęłam kroić. Moje skupienie przerwał Marco, który złapał mnie w biodrach i odwrócił do siebie. Pocałował mnie namiętnie i posadził na wyspie kuchennej.
-Marco możesz mnie postawić na podłodze?
-Przykro mi ale nie. Nie poczekałaś na mnie i teraz za kare będziesz siedzieć i patrzeć jak ja gotuje.
-Żartujesz ?
-Nie.
I nie mając wyjścia siedziałam przez pół godziny i podziwiałam "kucharza Marco". Kiedy już wstawił zapiekankę do piekarnika, zdjął mnie i za niósł mnie na kanapę do salonu. Całowaliśmy się. Robiło się coraz bardziej gorąco między nami kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Idź otwórz. -powiedziałam a pomocnik z niechęcią poszedł.
Z korytarza słyszałam głos...dziewczyny. Miałam właśnie wstać i iść zobaczyć kto to kiedy dziewczyna wparowała do salonu.
-Marco kochanie, a co to za coś stoi w naszym salonie? -powiedziała piskliwym głosem.
-Po pierwsze to nie jest coś tylko to jest Emma. po drugie to jest mój salon, a po trzecie to wyjdź z mojego domu.
-O co tu chodzi? Kim ty jesteś? -spytała się w końcu.
-Natalii miło cię poznać. Jestem przyszłą żoną Marco.
-Że co ?! -nie wytrzymałam, musiałam to wykrzyknąć.
-Skarbie spokojnie. Mnie nic z nią nie łączy. Zmyśliła sobie coś i mnie nachodzi od 6 miesięcy.
-Wiecie co nie chce byś w to mieszana. Ja idę do sypialni, a wy się dogadajcie.
Powiedziałam ostatnie słowa i skierowałam się ku górze Weszłam do sypialni. Położyłam się. Nie wiem kiedy  ale zasnęłam.

******MARCO******

Naszą romantyczną atmosferę popsuł dzwonek do drzwi. Nie chciałem otworzyć ale Emma nalegała. Kiedy otworzyłem i ujrzałem w nich Natalie chciałem je zamknąć lecz nie zdążyłem. Weszła. Nie miałem zamiaru aby weszła do salonu.  Niestety w jakiś sposób mnie wyminęła i chwile potem słyszałem jej głos. Kochanie jakie kochanie nie jestem twoim kochaniem. Boże co za nieogarnięta osoba i jeszcze jakim prawem ona ma czelność Emmę nazywać "to coś".
-Po pierwsze to nie jest coś tylko to jest Emma. po drugie to jest mój salon, a po trzecie to wyjdź z mojego domu.
Po moich słowach widziałem zdezorientowaną Emmę. Musze jej to wszystko wytłumaczyć, ale nie teraz. Moja księżniczka nie miała zamiaru dalej uczestniczyć w naszej wymianie zdań, więc poszła do sypialni.
-Jak ona śmie iść do naszej sypialni.
-Natalia wynoś się z mojego domu i zostaw mnie w spokoju.
-Ta szmata wymieszała ci w głowie. Ja się już rozprawie z tą suką.
-Dosyć ! Nie masz prawa Jej wyzywać! Tak samo jak tu przebywać! Nie wymieszała mi w głowie. -powiedziałem a właściwie to wykrzyczałem moją odpowiedź. Nie miałem zamiaru dalej brnąć w te wymianę zdań. Wziąłem telefon i zadzwoniłem na policje. Natalia nic sobie z tego nie robiła. W między czasie jak czekałem na przyjazd policji udałem się do kuchni i wyłączyłem piekarnik, aby nie spalić zapiekanki. Nie musiałem długo czekać. Po dziesięciu minutach przyjechała policja.
-Dzień dobry! -powiedzieli wchodząc do mieszkania.
-Dzień dobry. Ta oto pani wtargnęła do mojego domu. Ubzdurała sobie, że jest moją narzeczoną i mnie już nachodzi od pół roku. To znaczy przez dwa miesiące miałem spokój, ale teraz znowu zaczęła.
-Ależ kochanie coś ty wygadujesz? Przepraszam panów ale mój narzeczony ostatnio jest jakiś nieswój.
-Przepraszam, że się wtrącę ale o co tu w końcu chodzi? -powiedział jeden z policjantów.
-Ta kobieta mnie nachodzi. -powtórzyłem.
-Natalii jestem. Misiaczku chyba się w głowę za mocno uderzyłeś. Nie poznajesz mnie?
-Weź się ode mnie odczep. Panowie zabierzecie ją ?
-Niestety nie mamy jasnej sytuacji. Pan mówi tak, a pani inaczej.
-Mój przyjaciel może potwierdzić moją wersje. -i to nawet nie jeden.
-Może pan zadzwonić do niego ?
-Oczywiście i niech mi pan mówi po imieniu. Marco.

14:30
I tak po 40 minutach nareszcie policja zabrała Natalie i już miałem świętu spokój. Jak na razie.  Obiad praktycznie ostygł, przez te zamieszanie. Najpierw pójdę wytłumaczyć Emmie tą cała sytuacje, a później się odgrzeje zapiekankę. Wszedłem do sypialni a na łóżku moja dziewczyna smacznie sobie spała. Położyłem się obok niej i przykryłem nas delikatnie kocem.


********************************************************************************
Dziewczyna i chłopak spali sobie smacznie obok siebie na łóżku, aż obudził ich telefon. Emma poszła do łazienki, a Marco odebrał telefon. Podczas rozmowy z Leną zszedł na dół i podgrzał zapiekankę. Lena chciała upewnić się czy jej ukochana kuzynka nie wybiera się przypadkiem do domu gdzie o 20:00 będzie czekać na nią przyjęcie niespodzianka. Rzeczywiście wszystko szło zgodnie z planem. Ukochana piłkarza nie zamierzała iść do domu, bo chciała wyjaśnień związanych z sytuacją, która wydarzyła się wcześniej. Kiedy oboje byli już w kuchni zaczęli konsumować obiad.
Po jedzeniu w ciszy posprzątali i udali się do salonu.
*******************************************************************************

******EMMA******

-Marco?!
-Tak ?
-Wyjaśnisz mi o co chodziło z tą dziewczyną?
-Natalie poznałem około rok temu. Była na jakimś przyjęciu. No i tak od 6 miesięcy zaczęła do mnie dzwonić, więc zmieniłem numer. Nachodziła minie i wymyśliła sobie coś, że my jesteśmy razem. A my tak na serio to  może raz przez góra pięć minut gadaliśmy i to wtedy przez Mario.
-Czyli to co mówiła to kity.
-Tak.
Razem z Marco siedzieliśmy przytuleni do siebie i rozmawialiśmy. W między czasie dostał sms'a ale na szczęście jak stwierdził nic ważnego. Około godziny 18:30 przejechała... Lena.
-Nie uwierzycie. Niedawno  dowiedziałam się, że dzisiaj jest zarąbista impreza.
-I co z nią? -spytałam.
-No jak to co o 19:30 wsiadamy do samochodu i jedziemy.
-Ja nie mam ochoty. -o urodzinach to zapomniałaś ale o imprezie wszystko wiesz pomyślałam.
-Nie marudź kochana, będzie fajnie.
-Jak ja nie mam w co się ubrać.
-Nie martw się mam wszystko co potrzebne.
-No to dziewczyny macie godzinę. Proponuje iść do góry i się szykować.
-Widzisz Emma, Marco się zgadza, więc nie masz wyboru. Idziemy na górę.

******LENA******

Kiedy tak wszyscy robiliśmy przyjęcie uświadomiłam sobie, że kiedy Marco przyjedzie z Emmą, która nie będzie ubrana tak jak reszta no to będzie źle. Postanowiłam napisać sms'a do piłkarza i o 18:20 być u niego z ubraniami do Emmy. Marco wysłał nas na górę, weszliśmy do pokoju. Odłożyłam torbę na łóżko i wysłałam kuzynkę do łazienki. Po 10 minutach wyszła. Zdziwiła się na widok sukni, którą maiła założyć.
-To jest impreza w stylu jak by to powiedzieć balu. Wszyscy będą mieli takie.
Dałam rade! Założyła ją i wyglądała przepięknie!! Oczy pomalowałam na żółto, a usta delikatnie na różowo. Włosy upięłam i Emma była gotowa. Oczywiście żeby nie odstawać ubrałam swoją suknie i pomalowałam oczy pod kolor kreacji. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Założyliśmy byty i gotowe zaszłyśmy na dół gdzie czekał na nas Marco w garniturze.  Wyszliśmy całą trójką na dwór i zatrzymałam się koło mojego samochodu.
-A jest jeszcze coś, no by wy nie możecie widzieć drogi. Zawiąże wam oczy chustkami. Pomogłam im wsiąść i ruszyliśmy w stronę "balu". Do domu specjalnie jechałam okrężną drogą, w między czasie Marco zdjął chustkę z oczu.
-Dojechaliśmy nie odsłaniajcie oczu, Już wam pomagam. Pomogłam Emmie, a Reusowi już nie. Uwaga pod nogi! Pomału idziemy. Dobra jesteśmy.
-Niespodzianka!!!! -i wszyscy razem wykrzyknęliśmy.



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Oto i 16! 
Mam nadzieję, że ktoś to chociaż czyta ;) 
Nie chce mi się znów pisać o tych komentarzach... 

CZYTASZ = KOMENTUJ 


  

sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 15

CZWARTEK 17 września 

******MARCO******

Wstałem dzisiaj o 12:00 i dziękowałem Bogu, że trening mamy dopiero o 16:30.  Ubrałem się i zszedłem na dół, aby zrobić śniadanie. Położyłem porcje Emmy na tace i skierowałem się w stronę pokoju gościnnego. Wszedłem po cichu, tak aby nie obudzić Księżniczki. Odłożyłem tacę na szafkę obok i usiadłem na brzegu. Niestety obudziłem tym Emme. 
-Hej. -powiedziała uśmiechając się delikatnie. 
-Hej. Przepraszam nie chciałem cię obudzić. 
-Nic się nie stało. Która jest godzina? -spytała a ja spojrzałem na wyświetlacz telefonu. 
-Za dwadzieścia pierwsza. Zrobiłem śniadanie, więc zjedz a ja zaraz przyjdę. 
Powiedziałem i wyszedłem. Skierowałem się w stronę sypialni. Z szafy wyciągnąłem pudełko, w którym miałem dla Emmy koszulkę
-Marco chciałam z Tobą porozmawiać. 
-W sumie też bym chciał porozmawiać. 
-Chodzi mi o wczoraj... Wiesz co mam na myśli. Nie chcę psuć tego co jest pomiędzy nami... Nie chcę zmarnować naszej przyjaźni... Jest ona dla minie ważna...
-To teraz ja powiem Ci coś. Nie chcę się z tobą tylko przyjaźnić. Nie potrafię już dużej udawać. To co wczoraj powiedziałaś, że mam być sobą... Teraz już jestem. Nie chcę udawać, że łączy nas tylko przyjaźń. Od dnia kiedy Cię zobaczyłem pierwszy raz nie mogę o Tobie zapomnieć, nie chcę zapomnieć. Cały czas mam Cię w głowie... Myślę, że ty też coś do mnie czujesz, chyba że się mylę...
-Masz racje mówiłam, żebyś był sobą. 
-Tylko tyle... 
-A co mam powiedzieć?! 
-Najlepiej to co czujesz. Prawdę.Nie chce być oszukiwany. Jeśli powiesz że nic do mnie nie czujesz zrozumiem, a tamte pocałunki, które odwzajemniłaś uznam za chwilę słabości..   
-Chcesz wiedzieć co czuje ?
-Tak. 
-Strach, złość. Jestem zła na siebie, bo to co mówisz jest prawdą. Te pocałunki to nie były chwile słabości. To było prawdziwe... Jestem też zła, ponieważ nie potrafię się do tego przyznać, że pomiędzy nami jest coś więcej niż tylko przyjaźń. Ale z drugiej strony się boję. Boję się, że znowu ktoś mnie skrzywdzi tak jak kiedyś. I nie będę miała już siły podnieść się po tym...
-Ja Cię nie zranię..
-Tak jak każdy nie zranię cię a później już jest co innego. 
-Ja nie potrafię, zranić tak delikatnej, wrażliwej dziewczyny jak Ty. Daj mi szansę...proszę...
-Muszę się zastanowić. Przepraszam. -powiedziała i wybiegła. 
Stałem sam w pokoju, a w ręce trzymałem koszulkę. Z tego wszystkiego zapomniałem jej dać...


******EMMA******
Marco miał racje. Kiedy jest blisko mnie moje serce zaczyna szybciej bić. Całymi dniami potrafię myśleć o nim. Jest dla mnie przyjacielem i jednocześnie osobą, którą jak widzę świat się śmieję, staje się bardziej kolorowy niż jest. Zakochałam się ... Ciężko mi to przyznać. Boję się bardzo. Nie chce aby następny facet mnie zranił. Przez rok dochodziłam do siebie po zerwaniu z Michałem. Zranił mnie bardzo mocno. Ale faktem jest, że Marco jest Jego przeciwieństwem. Może powinnam dać nam szansę. Sama już nie wiem.   
Po przemyśleniu tego co dzisiaj usłyszałam i powiedziałam wróciłam do domu. Na stole leżała karteczka.
Emma nie wiem, o której wrócisz, więc zostawiłam Ci obiad w piekarniku do podgrzania. Dzisiaj wrócę o 19:30, więc szybko się ogarnę i pojedziemy razem na SIP.
PS. Zadzwonię do ciebie o 15.

Po przeczytaniu spojrzałam na zegarek, który wybił właśnie gadzinę piętnastą i tym samym zadzwonił mój telefon.
-Emma co się stało, że wczoraj nie odbierałaś? I dlaczego nie wróciłaś na noc? Martwiłam się. -mamusia się znalazła pomyślałam.
-Też się cieszę, że dzwonisz. Miałam zły dzień wyjaśnię Ci jak wrócisz.
-I rozumiem, że Marco ci pomógł ?.
-Czy cię już do reszty powaliło?! Byłam u niego ale nic pomiędzy nami nie zaszło.
-Dobra, dobra.
-Wiesz co pogadamy jak przyjedziesz pa. -powiedziałam i się rozłączyłam.
Poszłam do góry do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Nie wiem kiedy zasnęłam.


***************************************************************************
W między czasie kiedy dziewczyna spała, chłopak próbował się do niej dodzwonić, niestety nie udało mu się. Przez jakiś czas chciał iść do niej, przeprosić, że się trochę uniósł i powiedzieć iż mimo, że nie będzie chciała z nim być on dalej będzie się starać o jej względy. Jednakże za każdym razem się poddawał...
*****************************************************************************

Stoję w kuchni i robię obiad. Nagle czuję czyjeś ręce na biodrach...Odwracam się i widzę Jego. Patrzy się na mnie tymi zielonymi oczami. Przyciąga mnie do siebie i złącz nasze usta. Po długim, namiętnym pocałunku, zaczyna całować mnie po szyi i dekolcie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Całowaliśmy się powoli pozbywając się ubrań. Serce biło jak nigdy przedtem... W tym momencie nie istniało nic oprócz Marco...

17:45
Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wstałam czym prędzej i zeszłam na dół otworzyć. Na widok osoby stojącej we wejściu serce prawie mi wyskoczyło.
-Mogę wejść?
-Pewnie.
-Miałem ci dać to już kilka godzin wcześniej ale przez tą naszą rozmowę zapomniałem. Nie wiem czy chcesz ją i co z nią zrobisz. To jest dla ciebie. -powiedział Marco wręczając mi koszulkę BVB z jego nazwiskiem.
-Ja już muszę jechać. Widzimy się na meczu. -powiedział kierując się do wyjścia.
-Marco!  -powiedziałam podchodząc do niego. Popatrzył się na mnie wzrokiem typu "Co?", a ja nie myśląc co sobie pomyśli wspięłam się na palcach i go pocałowałam. Marco oczywiście to odwzajemnił.
-Marco, przemyślałam to co powiedziałeś.I szczerze mówiąc miałeś racje. Nie mogę już uciekać od uczuć, nie ukryję się przed nimi.
-Czyli...? -powiedział czekając, aż powiem te słowa.
-Kocham Cię. -po wypowiedzeniu tych słów, uśmiechnął się i mnie przytulił.
-Ja Ciebie też kocham.


19;30
Zrobiłam Lenie naleśnika z mięsem i szpinakiem, aby przed meczem mogła zjeść coś ciepłego. Kiedy zobaczyłam jak podjeżdża postawiłam jedzenie na stole i poszłam do pokoju się ubrać.
Wzięłam  szybki prysznic. Ubrałam bieliznę i wyszłam z łazienki. Na łóżku leżały uszykowane przeze mnie ciuchy. Do koszulki od Marco postanowiłam ubrać czarne spodnie i czarne buty.
Pomalowałam delikatnie rzęsy, usta delikatnym różowym błyszczykiem oraz rozczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Gotowa zeszłam na dół i usiadłam w salonie, czekając na kuzynkę.
-Emma!
-Siedzę i czekam na ciebie w salonie.
-Haha okej. To co jedziemy.
-Pewnie.
Ubraliśmy kurtki i wyszłyśmy. Na parkingu przed SIP nie było już miejsca, gdyby nie to, że Lena może parkować na miejscach dla piłkarzy i zarządu to byśmy nie zdążyły na czas. Przed wejściem czekały na nas dziewczyny.
-Nareszcie jesteście. -niecierpliwiła się Cathy.
-Jeszcze mamy trochę czasu. -dodała Lisa.
-To może już wejdźmy. -wtrąciłam się.
-No to chodźmy. -poparły mnie wszystkie.
Pierwsza połowa nie szła zbyt dobrze Borussia przegrywała, aż w 46 minucie gola na 1:1 zdobył Matthias. W przerwę poszłyśmy po picie i do łazienki. Druga połowa wyglądała lepiej. Kiedy już wszyscy myśleli, że mecz zakończy się remisem, lewy obrońca Park strzelił bramkę w 92'. Radości Borussen po ostatnim gwizdku nie da się opisać. Po meczu razem z dziewczynami czekaliśmy na chłopaków.
-Gratulacje !! -wszystkie razem krzyknęłyśmy.
-Dzięki.
Ja stałam z tyłu, więc nikt nie zauważył że odchodzę. Obejrzałam się jeszcze za siebie dla pewności i dalej nie zatrzymując się ruszyłam w stronę domu.


******MARCO******
Po meczu, który zagraliśmy dość słabo przed stadionem czekały na nas dziewczyny.
-Gratulacje!! -krzyknęły razem.
-Dzięki. -odpowiedzieliśmy.
-To może na jakiegoś małego drinka? -zaproponował Ginter.
-No w sumie możemy. -zgodzili się chłopaki.
-A wy dziewczyny? -spytał się Jonas.
-Pewnie.
-To jak chcecie to idźcie. Ja nie mam ochoty.
-Ej stary. Chodź z nami. -nalegał Auba.
-Następnym razem.
-A gdzie Emma? -spytała Lena.
-Była tutaj nie dawno. -powiedziała Cathy
I to były ostatnie słowa które słyszałem odchodząc. Widziałem jak Emma po cichu odchodzi, ale nie chciałem jej tej "ucieczki " psuć. Na mecz przyjechałem z Erikiem, więc mogę pójść za Emmą.
Dogoniłem ją prawie w połowie drogi powrotnej do domu.
-Gdzie się tak śpieszysz ?
-Boże...Marco wystraszyłeś mnie! Skąd się tu wziąłeś ?
-Nie chciałem cię straszyć. Widziałem jak odchodziłaś i postanowiłem do pewności cię odprowadzić. Nie chcę aby coś ci się stało.
-Dzięki. A reszta?
-Poszli uczcić zwycięstwo.
-A ty nie?
-Wolę być z Tobą. -powiedziałem zatrzymując się przed nią i dając jej całusa.
Przez całą drogę rozmawialiśmy. Tylko na moment przerwano nam. I jak zwykle sprawcą był telefon...
-Wejdziesz?
-Już za późno trochę, ale następnym razem na pewno.
-Trzymam cię za słowo. -powiedziała uśmiechając się.
-Emma ?
-Tak?
-Co robisz jutro?
-Nie mam radnych planów.
-To mogę przyjechać po Ciebie o 11.
-Jeśli chcesz.
-Zawsze. -powiedziałem zbliżając się do Emmy i całując jej delikatne usta.
-Dobranoc Księżniczko.
Powiedziałem i odszedłem. Do domu wróciłem dość szybko. Wziąłem kąpiel i poszedłem spać aby się wyspać. Jutro czeka mnie długi dzień z Emmą. A Lena z dziewczynami i chłopacy będą przygotowywać przyjęcie niespodziankę z okazji urodzin Emmy. 



&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
A więc zaczął się nowy rok. Mam nadzieję, że ten 2016 rok będzie bardziej udany od 2015r.
A teraz oddaje wam do oceny kolejny rozdział. To już 15!! Mam zadzieję,m że wam się spodoba.