niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 19

******EMMA******

13 luty
Po ciężkim poranku zakupy z  Leną były jak ukojenie dla duszy.  Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak dzisiaj.  Czas biegł szybko. Kiedy już byłyśmy po zakupach poszliśmy na pizze. W pizzerii byłam już kilka  razy ale dziś po raz pierwszy było mi niedobrze kiedy poczułam zapach świeżej pizzy.  Lena nasze zamówienie wzięła na wynos.  W domu też nie było lepiej. Poszłam się położyć,  bo byłam już zmęczona.  Po dwóch godzinach przyszła do mnie Lena z Ewą. 
-Jak się czujesz? - zapytały się obie.
-Trochę lepiej ale  mdli mnie jeszcze.
-Emma bo my uważamy, że możesz być w ciąży.  - powiedziała Ewa.
-Nie żartujcie.  To tylko jakieś zatrucie.
-Na wszelki wypadek masz.  - podała mi test.
Nie miałam ochoty go robić.  Zostawiłam go na łóżku i poszłam z dziewczynami oglądać film w salonie.  Około 19 zadzwonił Marco.  Nic nie  mówiłam mu,  że źle się czuję.  Kochany romantyk.  Jutro o 14 ma po mnie przyjechać.  Szykuje się niespodzianka. Po rozmowie wzięłam piżamie i poszłam do łazienki  a długą kąpiel.  Kiedy wyszłam na  łóżku nadal leżał test.  Wzięłam go i poszłam go zrobić.  Z każdą chwilą kiedy czekała na  wynik byłam coraz bardziej przekona,  że mogę  być w ciąży. Wynik dał mi 100% pewność.
-O cholera! Lena!  - zaczęłam krzyczeć.
-Co się stało?  - pytała przerażona.
-Jestem w ciąży.
Po tym jak  powiedziałam Lenie o ciąży usiadłyśmy razem w salonie z pudełkiem lodów czekoladowych. Oglądałyśmy razem komedie romantyczną ale nie wiem z niej dużo bo cały czas rozmawiałyśmy. Spać poszłyśmy o 3 w nocy.



14 luty niedziela 
Trochę się załamałam faktem, że już  zostanę mamą.  Zawsze chciałam mieć dzieci ale nie sądziłam, że tak szybko.  Chociaż patrząc z drugiej strony to nie jestem już taka młoda.  Mam w końcu 24 lata. Może to już czas aby założyć rodzinę?
Na poprawę humoru Lena wzięła mnie na  spacer do parku... Przechodząc obok fontanny miałam uczucie,  że ktoś nas obserwuje i za nami idzie. Od czasu kiedy w nocy w  parku spotkałam Willa mam takie uczucie. 
-Emma powiesz dzisiaj Marco o ciąży? - wyrwała mnie z zamyślenia Lena.  
-Nie wiem jeszcze.  To jeszcze nie jest pewne.  
-Jak nie  jest pewne!?  Przecież test wyszedł pozytywny.  Czego ty jeszcze  potrzebujesz aby uwierzyć w  to, że  ty i Reus będziecie rodzicami? 
-Wiesz Lena , że jak ty to teraz mówisz to ja jeszcze w  to nie wierzę.  Będę  mamą...  Ale masz rację muszę mu powiedzieć.  Przecież to on jest ojcem.  
-Spokojnie dacie razem radę.  Ja  idę kupić sobie wodę.  Chcesz coś? 
-Nie dzięki.  Usiądę tam na ławce w razie czego.  - powiedziałam uśmiechając się do już odchodząc kuzynki.  
Kiedy Lena była już w sklepie i zniknęła mi z pola widzenia,  poszukam pulsujący ból głowy. Chciałam się odwrócić ale oberwałam jeszcze raz i już nic nie pamiętałam co się dalej stało....

******LENA******
Nie dziwię się Emmie że jest trochę załamana tym że będzie mamą.  No ale przecież razem z Marco dadzą radę  widać że się bardzo kochają a poza tym może dzięki temu będzie wesele? No nic czas pokaże.  Kiedy weszłam do sklepu była kolejka więc musiałam trochę poczekać.  Po może 5 minutach wracałam z piciem do Emi. Wtedy zobaczyłam że ktoś Pochyla się nad leżąca dziewczyną...  Boże to Emma.  Zaczęłam krzyczeć i biec do niej.  Niestety sprawcę spłoszyłam.  Kiedy już bym obok niej zobaczyłam kałuże krwi.... Głowa rozbita i do tego brzuch.  Nie myśląc długo zadzwoniłam po pogotowie.  Na szczęście szybko ja zabrali do szpitala. 
-Halo?  - usłyszałam głos Reusa 
-Marco... Emma... - nie mogłam się uspokoić. 
-Leną co się stało? 
-Ona jest w szpitalu.  Przyjedz szybko..
-Zaraz będę - powiedział i już po chwili usłyszałam dźwięk przerwane połączenia.  
Siedzenie na korytarzu i  czekanie na jakąś wiadomość jest mega do bijające.  Na szczęście koło mnie siedział Erik i Marco. Cała nasza trójka siedziała niespokojnie przed salą numer 38. Wydawało by się że siedzimy przed nią cała wieczność. Na korytarzy panowała niemiłosierna cisza kiedy przerwało ją otwarcie drzwi...
-Co z nią !? -spytałam lekarza wchodząc jednocześnie Reusowi w słowo.
-Zrobiliśmy Pani Emmie wszystkie badania. Na szczęście nic poważnego się jej nie stało. Możecie państwo na chwilę do niej wejść, ale proszę jej nie męczyć musi dojść do siebie po tom co się stało.
Po tych słowach moje myśli powędrowały na dziecko. Musi dojść po tym co się stało... O nie pewnie... poroniła...
-A bym zapomniał, z powody poronienia pacjentka straciła sporo krwi więc jej podaliśmy jedną jednostkę. Z tym też wiąże się to iż zostanie u nas na obserwacji do wtorku. A teraz możecie z nią iść porozmawiać.
-Dziękujemy doktorze. -powiedziałam.
Spojrzałam na chłopaków, po których było widać zdezorientowanie. No tak w końcu tylko ja i Ewa wiedziałyśmy do ciąży. Przez chwilę zapanowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Ja wchodzę do niej, a wy ?

-Emi tak bardzo cię przepraszam. -zaczęłam podchodząc do  niej.
-Lena nie masz za co.
-Ale jak bym nie poszła do sklepu to by się ci nic nie stało.
-Lena do cholery nie klep mi tu głupot, tylko zasłoń te okno, bo mnie słońce razi.
-Hahah wraca nasza Emma ! -powiedział z uśmiechem Erik na co my wszyscy się zaśmialiśmy.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Nadal czuję się winna za stan kuzynki, więc zaproponowałam jej zakupy, na które ją zabiorę kiedy wróci w 100% do zdrowia.
-Nie chcę wam psuć humoru ale muszę. Pod szpitalem są dziennikarze.
-Jeszcze mi tego brakowało. Jedźcie już do domu, bo jest późno, a musicie odpocząć. I tak cały dzień tutaj spędziliście.
-Emma nie przesadzaj...
-Lena przywieź mi rzeczy i mnie nie denerwujcie. Proszę nie martwcie się przecież już jest dobrze.
-Jak chcesz. -powiedziałam i wyszłam z sali.

******MARCO******

Kiedy Lena i Erik wyszli z sali ja zostałem. Nie mogłam wyjść i nie spytać się o co chodziło z tym dzieckiem.
-Emma?
-Tak? Marco ty też jedź i odpocznij.
-Posiedzę jeszcze z tobą. Nie wiem jak to powiedzieć..
-Niech zgadnę. Chcesz wiedzieć o co chodziło z poronieniem. -powiedziała a ja tylko potaknęłam. -A więc wczoraj się źle czułam i dziewczyny kazały mi zrobić test. I wtedy się dowiedziałam, że jestem w ciąży... Nie wiedziałam jak to przyjmiesz,  no bo jesteśmy młodzi i ty masz karierę... No ale miałam ci dzisiaj powiedzieć kiedy się spotkamy. No ale wyszło jak wyszło... -powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.
-Kochanie ty jesteś najważniejsza, a nie kariera. -powiedziałem.
-kocham cię. -powiedziała a ja ją pocałowałem.
Siedziałem z nią jeszcze z godzinę i kiedy miałem już wychodzić przyszła Lena z torbą.
-Będziemy pisać. -powiedziała na pożegnanie a ja i Lena udaliśmy się do wyjścia.
Szliśmy w ciszy. Mieliśmy samochody obok siebie, kiedy miała już wsiadać musiałem coś powiedzieć.
-Lena musimy znaleźć osobę, która to zrobiła.
-Zgadzam się z tobą. Tyle, że to będzie trudne...Chociaż Emma coś tam mówiła, że czuję jak ktoś ją obserwuję..
-No dobra ale nikogo nie widziała.
-A może to Will.
-Wiesz co nie lubię typa, ale do tego by się chyba nie posunął.
-Masz rację. Marco, bo my rozmawiałyśmy wtedy o dziecku i może ktoś to usłyszał. No wiesz jakaś fanka?
-Nie wiem Lena. Szczerzę to nie mogę tego zrozumieć, jak można pobić kogoś bez powodu. Wiesz co ja jadę. Cześć.
-Ok. Pa.

W domu zjadłem kanapki i poszedłem pod prysznic. Wykąpany usiadłem na łóżku i włączyłem komputer. popatrzyłem co jest ciekawego w internecie. No i oczywiście jak by inaczej dziennikarze musieli już wywęszyć temat Emmy i napisać artykuł. Na szczęście Lena zadzwoniła do Michaela i mu o wszystkim powiedziała, także nie będzie paniki w rodzinie. No bo bądźmy szczerzy kto by nie zaczął panikować czytając no np. "Kuzynka Leny Wiśniewskiej przebywa w szpitalu! " o albo to "Emma Hayöck jest w szpitalu w stanie krytycznym ! "
Brak słów no to co piszą.




&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Hej :D 
Dzisiaj wracam do was z nowym rozdziałem. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo miałam trochę problemów, żeby go napisać.
No wiecie brak weny i do tego jeszcze nauka :3 
Ale dałam radę i się cieszę z tego powodu. 
A teraz życzę miłego czytania ! :D 

KOMENTARZ = TWOJA OPINIA 

KOMENTARZ = MOTYWACJA