środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 14

Czas leciał szybko. Wakacje minęły w oka mgnieniu. Borussia wygrała mecze Ligi Europy i Bundesligi. A Emma chodziła do pracy codziennie tylko niedziele miała wolne. Te zmiany były skutkiem zmiany szefowej. Nowa szefowa Monic zatrudniła nowe pracownice, mimo iż ludzie przestali chodzić do kliniki.
*******************************************************************************


ŚRODA 16 września

******EMMA******
Wakacje się skończyły, więc wracam do pracy. Nie wiem na jak długo po podobno nie mamy już takiego dużego ruchu jak poprzednio. Ubrałam się i wyszłam.
-Dzień dobry!  -powiedziałam wchodząc do budynku.
-Witam! Dobrze już pani przyszła bo muszę z panią porozmawiać. -oznajmiła szefowa.
-Dobrze.

*GABINET SZEFOWEJ*

-Proszę usiać.
-Więc o czym Pani chciała porozmawiać.
-Zapewne słyszałaś o naszym spadku pacjentów. Dlatego też postanowiłam iż pracować u mnie nadal będzie Pani Arleta. Bardzo mi przykro z tego powodu ale nie mam wyjścia.
Po słowach szefowej a właściwie byłej szefowej zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć,więc odruchowo wstałam i  wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami, a następnie z budynku. Cały dzień chodziłam po mieście. Nie chciałam wracać do domu. Usiadłam na ławce w parku i zaczęłam myśleć co będzie dalej. Robiło się coraz ciemniej, a ja chodziłam po parku bez celu. Telefon co chwilę dzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz była 23:30 i 20 nieodebranych połączeń od Leny, pięć od Erika i 15 od Marco. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nie teraz. Robiło mi się zimno więc ruszyłam przed siebie. Nie patrzyłam do kąt idę tylko cały czas myślałam o pracy i czy nie wrócić do domu... Moje rozmyślania przerwał mężczyzna, który stanął mi na drodze..
-A panienka sama o tej porze ? -kiedy go zobaczyłam serce zaczęło mi walić.
-Nie ze świętym Mikołajem i różowym jednorożcem. Nie widzisz ? -powiedziałam wyciągając pomału dzwoniący telefon.chciałam odebrać ale Will mi to uniemożliwił.
-O nie kochana, Teraz to ty pójdziesz ze mną. Mówiłem, że się wam odpłacę, a jak jest okazja to skorzystam. -powiedział łapiąc mnie mocniej za ręce i przyciągając do siebie.
-Puść mnie! Natychmiast! -mówiłam podniesionym głosem.
-Spokojnie, zrobię to szybko. -kiedy to usłyszałam miałam multum najgorszych myśli. Zaczął mnie ciągnąc w swoją stronę. Nie chciałam tracić czasu, więc z całej siły kopnęłam Willa i zaczęłam uciekać. Kiedy wybiegłam z parku i byłam na ulicy zatrzymałam się i rozejrzałam. Wszystko było rozmazane przez łzy, wyciągnęłam telefon i nie patrząc wybrałam numer, który ostatnio do mnie dzwonił. Po chwili rozmówca odebrał.
-Pomocy! Zabierz mnie z stąd !
-Emma spokojnie. Gdzie jesteś ?
-No ulicy koło parku. Naprzeciwko sklepu sportowego. Boję się.
-Będę za trzy minuty..

******MARCO******
Telefon od Emmy mnie jeszcze bardziej zdenerwował. Bałem się o nią. Jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę aby coś jej się stało. Kiedy zadzwoniła chodziłem po mieście szukając jej. Byłem w pobliżu, więc szybko dotarłem w miejsce gdzie była Emma. Gdy mnie zobaczyła podbiegła i się mocno wtuliła.
-Hej co się stało? Dlaczego nie odbierałaś.
-Przepraszam, chciałam pomyśleć i poukładać parę spraw. A teraz proszę idźmy z stąd.
-Dobrze już idziemy.
Poszliśmy do mnie. Zrobiłam gorącą herbatę i usiedliśmy w salonie. Odkąd znam Emme nie widziałem jej jeszcze w takim stanie jak dziś. Siedzieliśmy na przeciwko siebie w ciszy, którą przerwałem.
-Powiesz mi co się stało ? -spojrzała na mnie i ponownie spuściła głowę. -Emma ? -odłożyłem kubek mój i dziewczyny z herbatą na stolik i kucnąłem przed nią.
-Proszę powiedz mi co się stało, bo nie wiem co mam robić, jak ci pomóc.
-Wracam do Zakopanego... -powiedziała prawie niesłyszalnie.
-Co ? Dlaczego ?
-Dzisiaj mnie zwolnili...
-Pomogę Ci. Mogę poszukać razem z tobą nowej pracy, tylko zostań.
-Ale to nie jest takie proste. Są jeszcze inne czynniki, które wpłynęły na moją decyzję.
-Podobno zawsze chciałaś mieszkać w Dortmundzie, to było twoje marzenia, a teraz jak je spełniasz to chcesz wszystko zostawić i wyjechać. Zostawisz mnie i resztę chłopaków, dziewczyn.
-Nie chce zostawić tego..
-To dlaczego postanowiłaś wyjechać? -nie rozumiałem o co jej w tym momencie chodzi.
-Po prostu się boję!
-Czego ? -w tym momencie po Jej policzku spływały łzy. Nie mogłem na to patrzeć, musiałem Ją przytulić. -Hej Maleńka czego się boisz?
-Willa... -powiedziała i zaczęła bardziej płakać.
-Co on ci zrobił? -byłem zły, co on zrobił, dlaczego mnie przy niej nie było!?
-On..on chciał mnie zgwałcić. Powiedział, że to będzie odpłata za tamto z wakacji. Dzisiaj uciekłam, a co jak następnym razem nie dam rady? Boję się tego. Boję się.
-Nie będzie następnego razu. Obiecuje. Zadzwonię do Leny i powiem, że będziesz spała u mnie.
-Marco to nie twoja wina. Mogłam nie chodzić po parku sama tak późno. Nie dzwoń do Leny, uspokoiłam się i wrócę do domu.
-Nie ma mowy. Nie puszczę cię samej. Może nie moja wina, ale mogłem szybciej zacząć cię szukać, mogłem iść i szukać po parku.
-Marco nie obwiniaj się. Proszę zrób to dla mnie. -mówiła przytulając mnie, uśmiechnęła się i wstała.
-Dobrze. Pod warunkiem, że zostaniesz.
Zaczęła się wykręcać ale ja nie odpuściłem. Została na noc. Wypiliśmy razem herbatę oglądając komedie. Kiedy się skończyła Emma poszła do łazienki, a ja zadzwoniłam do Leny.

-Halo? 
-Cześć! Tu Marco. Sorry, że tak późno dzwonię ale Emma zostaje dzisiaj u mnie.
-Okej. Dzięki że zadzwoniłeś. 
-Nie ma sprawy. 
-Ok. A teraz idę dalej spać. Pa 
-Dobranoc. 

Po zakończonej rozmowie poszedłem do sypialni i wyciągnąłem z szafy pudełko. Miałem w nim ubrania dla Emmy. Chciałem dać jej to na urodziny lecz chyba kupię coś innego. Może spytam się Leny ? Chciałbym kupić jej coś fajnego.
-Marco? -moje rozmyślania przerwało wołanie, no tak przecież miałem jej przynieś rzeczy.
-Już idę. -powiedziałem kierując się do drzwi.  -A jednak ty przyszłaś. -uśmiechnąłem się widząc Emmę w progu sypialni, zawiniętą w ręcznik.
-Stwierdziłam iż tak będzie szybciej.
-Proszę. Mam nadzieję, że będzie dobre.
-Dzięki. Skąd to masz ?
-Pomyślałem, że warto mieć jakieś ciuchy dla ciebie, po tym jak wylądowałaś w basenie.
Uśmiechnęła się i poszła do łazienki. Spojrzałem na zegarek dochodziła druga w nocy. Zeszedłem na dół do łazienki się wykąpać. Po dosyć szybkim prysznicu ubrałem się i poszedłem do góry. Wszedłem do sypialni lecz była pusta. Skierowałem się więc w stronę gościnnego. Delikatnie zapukałem i otworzyłem drzwi. Leżała na łóżku patrząc się w sufit. Podszedłem bliżej i usiadłem na brzegu.
-Nie śpisz jeszcze?
-Nie. Nie mogę zasnąć.


*********************************************************************************
Dziewczyna zrobiła miejsce aby chłopak położył się obok niej. Oboje leżeli w ciszy. Dziewczyna przewróciła się na bok, dała buziaka chłopakowi i położyła głowę na jego klatce piersiowej.
-Dziękuję. -zaczęła.
-Za co?
-Z to, że mi pomagasz, po prostu, że jesteś.
-Zawszę będę, nie mógłbym inaczej. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy nie mogłem o tobie zapomnieć. Później na meczu rezerw, pamiętam jak chciałem po meczu do ciebie podejść ale podszedł Erik i mi przeszkodził. Dopiero następnego dnia dowiedziałem się, że Ty z Leną jesteście kuzynkami.
-A jeszcze później spotkaliśmy się u Erika. Rozmawialiśmy w ogrodzie, aż nam Lena nie przerwała.
-To był fajny wieczór. Wyglądałaś ślicznie, zresztą tak jak zawsze.
-To akurat nie jest prawda.
-Jest. Jesteś piękna, mądra. I zupełnie inna od reszty.
-Staram się być tylko sobą.
-Też chciałbym tak jak ty być sobą.
-To dlaczego nie jesteś?
-Nie potrafię przy tobie, nie chcę wyjść na idiotę. -po słowach Marco dziewczyna podniosłą głowę i spojrzała prosto w oczy chłopakowi.
-Spróbuj teraz być sobą.
Piłkarz przez chwilę nic nie mówił, nie robił. Kiedy jednak dziewczyna zaczęła tracić nadzieję i chciała się położyć, Marco uniósł głowę i pocałował namiętnie Emme. Po skończonym pocałunku mężczyzna wstał i zanim wyszedł szepnął do ucha zaskoczonej dziewczynie.
-Kocham Cię...

















&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Z okazji wigilii postanowiłam zrobić Wam prezent i dodać następny rozdział. 
Nie chce już pisać o tych komentarzach, bo i tak to nie działa. ;/





W dzień Bożego Narodzenia,
wszyscy wokół ślą życzenia.
Lista życzeń bardzo długa
czy spamiętać mi się uda?
Zdrowia, szczęścia pomyślności,
niech się trafi karp bez ości,
by w ten wigilijny czas
nic nie kuło w gardło Was.
Spod choinki niech wysypie się
prezentów worek cały,
a świat wokół niech przez chwilę
chociaż będzie śnieżno biały.






.