poniedziałek, 10 października 2016

Rozdział 20

Emma i Marco, aby zapomnieć o ostatnich wydarzeniach postanowili zamieszkać razem.  Dzięki temu dziewczyna czuła się bezpieczniej oraz miała blisko siebie osobę, która jest dla niej bardzo ważna.
Nie tylko u nich zaszły zmiany. Auba się ustatkował i obecnie ma teraz żonę oraz miesięcznego synka. Erik oświadczył się Lenie i zaczynają razem myśleć o ślubie, jednakże nikt  o niczym jeszcze nie wie. Życie prywatne piłkarzy BVB się zmieniało ale i również przyszedł czas na zmianę trenera… Tak Jurgen Klopp nie jest już trenerem Borussi Dortmund.



Thomas Tuchel to on ma teraz pod swoimi skrzydłami piłkarzy.  Starych jak i nowych.










5 marca

Przyszedł czas na długo oczekiwany mecz po między BVB a Bayernem.  Wszyscy już tylko doliczają czas do pierwszego gwizdka, który rozpocznie Der Klassiker.
Wyjątkiem dzisiejszego dnia był Reus, który był tajemniczy ale i spięty.




******Marco******

Od rana nie umiem się skupić na niczym innym jak niespodziance dla Emi. Hmm może niespodzianka to niezbyt trafione określenie…no ale lepsze takie niż żadne.
O tym co chcę zrobić wie tylko Mario i mam nadzieję że tak zostanie.
Kiedy się obudziłem Emma jeszcze spała więc wyślizgnąłem się i zszedłem do kuchni zrobić śniadanie.  Kiedy naleśnik z nutellą, owocami, bitą śmietaną były już gotowe postawiłem je na stole i poszedłem nalać do szklanek sok pomarańczowy.
Kiedy już miałem wszystko gotowe i miałem iść po Emme poczułem jak się do mnie przytula.
-Cześć kochanie. –powiedziała posyłając mi ten piękny uśmiech.
-Cześć skarbie. –powiedziałem odwzajemniając uśmiech.     
-Co tak ładnie pachnie ?
-Śniadanie. –powiedziałem skradając jej buziaka  
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu posprzątaliśmy i poszliśmy się ubrać… Niestety nie do końca nam się to udało, ponieważ wylądowaliśmy w łóżku.. Po godzinie ubraliśmy się i pojechaliśmy na zakupy.



******EMMA******


Dzisiaj Marco od rana się jakoś tak dziwnie zachowuje, ale to pewnie przez ten mecz. Denerwuje się, to normalne, chociaż pierwszy raz widzę go w takim stanie. Ukrywa te swoje zachowanie przede mną no ale troszkę mu to nie wychodzi. Nie chce już go męczyć przed meczem. Po pysznym śniadaniu, wylądowaliśmy w łóżku. Po godzinie postanowiliśmy się ubrać i pojechać na zakupy. 
  
18:00 




 Na prośbę mojego chłopaka miałam ubrać się "olśniewająco" jak to określił. 

Myślę, że udało mi się spełnić jego życzenie i do czarnej sukienki ubrałam czerwone wysokie szpilki i czerwony koronkowy żakiet. Moją stylizacje dopełniała mała czarna kopertówka. 









Wychodząc z domu ubrałam jeszcze płaszcz, żeby nie zmarznąć i udałam się samochodem na stadion. 



18:30 

Właśnie teraz zaczął się mecz. Od czasu zmiany trenera obecnie jestem na wszystkich meczach Pszczółek i siedzę razem ze sztabem. Tuchel stwierdził, że mam bardzo dobry wpływ na chłopaków i teraz za każdym razem jestem bluzko nich, aby ich wspierać. Sama się denerwuje tym meczem a co dopiero czują zawodnicy..

Chłopakom bardzo zależy na wygranej, oczywiście tłumaczyłam im, że nie liczy się wynik ale zabawa. No ale przecież im się nie przepowie.  

Pierwsza połowa minęła bardzo szybko, oba zespoły miały swoje szanse na zdobycie bramki jednak się to im nie udawało. 
Razem ze sztabem poszłam do szatni. 

-Chłopaki gracie bardzo dobrze! Utrzymajcie tak do końca meczu. 
-Ale trenerze przecież nie potrafimy strzelić gola...
-Wiem, ale to nie wynik się liczy tylko, jakość gry no i oczywiście zabawa. Jasne że bym chciał abyśmy wygrali, ale wasza postawa też jest dla mnie ważna. 
-Trener ma racje, musicie zapomnieć o chęci strzelenia bramki i zacząć się bawić, cieszyć grą. Grajcie w drugiej połowie tak jak w pierwszej tylko z większą radością. Tak jak na treningach. Chce widzieć wasze uśmiech ! -dodałam przed wyjściem. 
Moje słowa spodobały się trenerowi. Ja już wyszłam z szatni i szłam już na boisko, a trener jeszcze miał chwilę i dawał im małe wskazówki. 


"Sędzia doliczył 3 minuty " głos spikera słychać było na całym stadionie. Ja już nie mogę patrzeć no to co się dzieję. ostatnie pięć minut regulaminowego czasu bawarczycy nękali bramkę Burki'ego.


"TOOOR" krzyk komentatora rozbiegł się po całej Idunie. Z ciekawości patrzę na telebim, aby zobaczyć powtórkę akcji i widzę.... piękna akcję. Bartra podaje Gotze'mu, a on podaję niekrytemu Reus'oui.... a On strzela. Neuer wznawia jednak sędzia po raz ostatni dzisiaj używa gwizdka.
Koniec meczu, którego bohaterem jest mój Marco.
Cała drużyna podbiega do nas i z wielką radością robimy grupowy uścisk. Wszyscy zaczynają odchodzić i idą w stronę kibiców aby im podziękować za wspaniały doping od początku do końca. Przy linii bocznej zostałam tylko ja i Marco, który patrzy mi prosto w oczy.
-Emmo..-zaczyna mówić wyciągając zza pleców małe czerwone serduszko....







^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej hej ! 
Po długiej, a nawet bardzo długiej przerwie 
wracam do Was Kochani :** 
z nowym rozdziałem.
Może jest krótki i nie do końca taki jak bym chciała 
no ale jest :D 
Cieszę się, że go napisałam, bo szło mi bardzo,bardzo ciężko. 
Pisałam go kilka razy...
Dobra nie będę się już tak rozpisywać ! 
Życzę Wam miłego czytania i liczę na komentarze z Waszą opinią!! :D 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz