piątek, 1 maja 2015

Rozdział 4

29 maja PIĄTEK

****EMMA*******
Cały tydzień minął mi szybko. Dzisiaj idę do pracy na 8:30, bo nie ma teraz ruchu. W sumie nie ma się co dziwić, bo jest bardzo ciepło jak na koniec maja. Zeszłam na dół, ubrana i po porannej toalecie. Zrobiłam śniadanie i zawołałam Lenę.
-Smacznego! –powiedziała siadając do stołu w kuchni.
-Dzięki.
-Na, którą dzisiaj idziesz?
-Na 8:30. Czemu pytasz? Coś się stało?  
-Nie! Chciałam wiedzieć.
-A rozumiem.   –uśmiechnęłam się.  –Ja się będę pomału zbierać.
-Okej.
Poszłam do góry. Wzięłam torebkę, do której włożyłam wszystkie ważne i potrzebne rzeczy. O 7:50 wyszłam z domu. Do przychodni mam kawałek drogi. Lubię sobie tak chodzić. Jak zwykle mój czas pracy bardzo szybko mi zleciał. Pracę skończyłam o 15. Zdążyłam wyjść z budynku i zadzwonił telefon.
-Halo?
-Cześć z tej strony Marian.
-O cześć! Coś się stało?
-Nie. Chciałem się z tobą spotkać i porozmawiać.
-Ok. A gdzie chcesz się spotkać? 
-Mi to obojętne. Gdzie i kiedy ci pasuje.
-No to może za dziesięć minut w parku przy fontannie.
-Okej  będę. Pa!
-To pa!
Może jednak coś się stało, a nie chciał mówić przez telefon. Dużo nie myśląc ruszyłam  w stronę umówionego miejsca. Znalazłam wolną ławkę i na niej usiadłam. Nagle spostrzegłam, że zbliża się w moją stronę Will. Chciałam odejść, ale nie zdążyłam.
-Cześć lalunia dawno cię nie widziałem.
-Jak lalunia? Nie mów tak na mnie!
-Spokojnie kochanie.
-Co ty człowieku wygadujesz? Kochanie? Nigdy więcej tak do mnie nie mów!
-Ale jak będziemy razem to jak będę na ciebie mówił?
-Nic nie będziesz mówił. My nie będziemy razem!
Powiedziałam i zauważyłam jak Marian stoi i się rozgląda.
-Marian! Już idę do ciebie!  -krzyknęłam i pomachałam aby mnie zobaczył.
-Wolisz spotykać się z tym czarnym lamusem niż ze mną.
-Masz nie po kolei pod kopułą. A od Mariana to się odwal!
Powiedziałam i ruszyłam w stronę mojego kolegi. Popatrzył się z uśmiechem w moją stronę i poszliśmy przed siebie. W końcu on przerwał milczenie.
-Spotykasz się z Willem?
-Nie! Drugi raz go na oczy widzę, ale on jest strasznie głupi i nie potrafi zrozumieć, że nie chce z nim rozmawiać.   –powiedziałam, a on się uśmiechnął.
-On już jest taki, że zawsze dostaje to co chce.
-To teraz tak nie będzie. A coś chciałeś mi powiedzieć?
-A tak. Chciałem się spytać czy byś nie przyszła w niedziele na macz rezerw?
-Jak chcesz to przyjdę.  –uśmiechnęłam się.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy. Opowiesz mi coś o sobie?  -spytałam.
Tak właśnie się zaczęła nasza rozmowa, Ja opowiedziałam mu o sobie, a on mi o sobie.
PIĄTEK WIECZÓR
Wróciłam  o 19 do domu. Chciałam iść od razu na górę, ale Lena, która siedziała w salonie mnie zawołała. Weszłam się trochę zdziwiłam.
-Emma to jest mój chłopak Erik. Erik to moja kochana kuzynaczka Emma.
-Cześć. Miło cię poznać.   –powiedziałam z uśmiechem.
-Hej! Mi również.
Posiedziałam troszkę z nimi, bo Lena chciała byśmy się lepiej poznali. Pogadaliśmy czterdzieści minut i Erik musiał iść. Ja zresztą byłam zmęczona, więc poszłam pod prysznic. Ubrana w piżamy położyłam się. I nie wiem kiedy zasnęłam.

*******MARCO*********

Tydzień jak zawsze pełen treningów. W sobotę mamy ostatni mecz w tym sezonie. Postanowiłem zaraz po dzisiejszym treningu jechać na cały dzień do rodziców. Posiedziałem u nich do 19:30. Spędziłem z nimi jeden z najlepszych dni. W domu byłem o ósmej. Poszedłem pod prysznic i zaraz po nim leżałem w łóżku. Sen dopadł mnie bardzo szybko.


******************************************** 
Przepraszam za taką długą przerwę, ale nie miałam czasu przez egzaminy. 
Liczę, że ten rozdział się wam spodoba.

Erik Durm   (chłopak Leny)

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny rozdział :* zapraszam do siebie http://droga-do-milowci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń